Strony

piątek, 21 lutego 2020

Amputacja dłoni jako duchowe ubogacenie

A więc obejrzałem dwa filmiki z debaty z Hege Storhaug, której książkę właśnie czytam (pierwszy, drugi). Filmy pochodzą z jutubowego kanału, prowadzonego przez Fadela Solimana, który jest rzecznikiem islamu. Należy docenić, ze zaprosił Hege, o której na pewno wiedział, że nie będzie mówiła przyjemnych rzeczy o islamie. Hege odkładamy na bok, na pewno o niej jeszcze napiszę, a tymczasem przytoczę perły duchowego ubogacenia z argumentacji Solimana, muzułmanina otwartego i postępowego - w swoim mniemaniu. Śmieszna jest ta wasza europejska wolność słowa, rzecze Saliman, skoro przecież ma ona swoje ograniczenia, jak choćby dziecięca pornografia (no, fakt, kiedy wyszło na jaw, że Amerykanie w Afganistanie spokojnie patrzyli na tamtejsze pedofilskie zachowania typowe dla tubylców, mały huczek się zrobił). A to wasze potępienie dla szariatu, który przewiduje ucinanie rąk, jest po prostu niedorzeczne. Bo wyobraźcie sobie człowieka, który miałby pójść do więzienia na dwadzieścia lat i już nigdy nie zobaczyć żony ani dzieci. A zamiast tego ucinamy mu rękę i jest ukarany, nie idzie do ciupy, nie musimy go tam utrzymywać, nie traci rodziny, typowa sytuacja win-win. Z kolei to wasze potępienie dla wielożeństwa jest równie nieprzemyślane. Otóż mam wśród znajomych kochające się małżeństwo, które niestety nie miało dzieci, bo żona okazała się bezpłodna. I wiecie co zrobiła? Sama znalazła mężowi drugą żonę, zorganizowała im muzułmański ślub, a wdzięczna druga żona nazwała córkę po pierwszej. (Zdaje się, że gdyby mąż był bezpłodny, opcja poślubienia drugiego nie wchodzi w grę według szariatu. Czepiam się.) Do dyskusji włączyła się muzułmanka, która zarzuciła Hege, że pragnie ją uszczęśliwiać na siłę, podczas gdy noszenie nikabu jest dla niej radosną manifestacją religijnej przynależności. Nie mamy podstaw, aby jej nie wierzyć, ale droga pani niewiasto, czy twoja córka, siostra lub kuzynka zyska twoją akceptację, jeśli będzie chciała się ubierać po europejsku? Ma rację trzeci dyskutant, Jonas Jakobsen, że nie można nikogo czynić wolnym wbrew jego woli, a przy okazji wskazywał na sprzeczność, jaką w liberalnej demokracji jest instytucjonalne przeciwstawianie się religii, która w naszym rozumieniu ogranicza prawa jednostek ją wyznających. Wniosek mój jest ten, że taka demokracja musi przegrać, bo albo przestanie być liberalna, albo zostanie obalona przez szariat. A teraz czas na rysowanie Mahometa, pokój niech będzie z nim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz