Strony

niedziela, 29 września 2019

Quo vadis (Teatr Montownia)

I Atalanta dziab go włócznią w oko - tak znajoma opowiadała mi mityczną legendę o dziku kalidońskim. Gdzie indziej przytoczyłem streszczenie Alchemika Coelho, które wygrzebał w internecie Rusinek. Tak też można, a nawet trzeba!, postąpić z Quo vadis, kiedy ma się do dyspozycji czterech aktorów płci męskiej. Ten grający Tygellina odgrywał również postać Ligii Kalliny, więc zakochany Marek Winicjusz często się mylił w tym, do kogo uderza w koperczaki. Był to w zasadzie bardzo długi i dobrze zrealizowany skecz kabaretowy, a co najważniejsze - całkiem zabawny. Podkreślam to wyraźnie: zabawny, bo od dłuższego czasu kabarety wywołują we mnie jedynie melancholijne refleksje, myśli o przerwach w dostawie prądu lub pragnienie obcowania z obcym. Niech was ręka boska broni, abyście wynieśli z tego spektaklu jakąkolwiek wiedzę - zaapelował do młodzieży półnagi reżyser na koniec spektaklu. Tak jest, proszę pana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz