Strony

sobota, 29 grudnia 2018

Ornitolog czyli O Ornitólogo

Ten przypadek to świetny materiał na podpuchę. Polećcie ten film znajomemu mówiąc, że jest to piękna historia o miłości – lub coś w tym stylu. O czymkolwiek to jest, nie ma chyba jeszcze wystarczających środków komunikacji, aby to przekazać – w języku ludzi czy aniołów. Zaczyna się zwyczajnie, ornitolog Fernando podgląda dzikie ptactwo na leśnym odludziu. Malownicze ujęcia, spokój, a jedyny kontakt z cywilizacją to rozmowy z partnerem. Wkrótce Fernando pakuje rzeczy do kajaka, wypływa na dalsze obserwacje i tonie. Jeśli odrzucimy pogląd, że dzieło jest mocno inspirowane Krainą Grzybów, ciąg dalszy ma sens w zasadzie tylko jako zwidy przedśmiertne, bo niby ratują go dwie zbłąkane chińskie katoliczki, które za chwilę okazują się obłąkane. Fernando ratuje się ucieczką i, gdyby to była mniej psychiatryczna opowieść, to po prostu czym prędzej by wrócił do cywilizacji, ale tajemnicza konieczność mu tego wzbrania. Dzięki temu zazna wielu jeszcze przygód, spotka dzikich, przygodnego kochanka i amazonki. Nad wszystkim unosi się Duch święty w postaci białej gołębicy, bo przeznaczeniem Fernanda jest zostać gejowskim świętym. Wszystkie te zdarzenia mają miejsce gdzieś na północy Portugalii, co jest największą niespodzianką, bo do tej pory myśleliśmy, że „już nie ma dzikich plaż”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz