Żaden z bohaterów nie ma na imię Seppo, gorzej: nikogo o tym imieniu nie widzę w obsadzie. Podejrzany ten fiński film. Ale nie jest to koprodukcja, jak znany mi Człowiek bez przeszłości lub Tom of Finland. Ani nie jest operą mydlaną jak Sekretne życie, z której obejrzałem na jutubie wypreparowany wątek homo. Oglądanie filmów na outfilmie odbiera połowę suspensu, bo zanim się to wyjaśni, dobrze wiemy, czemu zbliżający się do osiemnastki Miku jest dziwnie mało napalony na chętną pannę, z którą ostatecznie się jednak przespał. Było to w czasie imprezy zorganizowanej pod nieobecność rodziców przez starszego brata, który sprytnie się zmył nazajutrz, więc ominęły go pretensje przybyłych przed czasem przodków. Zaczynają się wakacje, które Miku spędza z rodzicami nad jednym z tysięcy fińskich jezior. Tam poznaje Eliasa, który również spędza wakacje z rodziną, choć ta rodzina jest jak z fejsa: „to skomplikowane”. Mama Eliasa cierpi na napady niesamodzielności i zobojętnienia, bo jest świeżo porzucona, a z kolei Elias porzucił swojego chłopaka i nie ma ochoty na nowy związek, na co zapewne liczyłby Miku. Fabuła jakich wiele, można by rzec, ale w tym ujęciu wyszło zadziwiająco nieźle, trochę dowcipnie, trochę smutno. Wcale ci Finowie nie są tacy powściągliwi, jak dyktuje stereotyp. Mama Miku jest babką narowistą, a jest jeszcze szurnięta siostra Eliasa i sympatycznie trzepnięty brat Miku. Najwięcej punktów zarobił u mnie ten film za scenę coming outu Miku. Niby nie sztuka zrobić to dobrze, ale można skopać, jeśli się postarać. Ciekawostka: według google'a pihalla nie znaczy „powoli”, lecz „na dworze” lub „na polu” - bo to różnie ludzie w Polsce mówią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz