Strony

środa, 18 kwietnia 2018

Chłopak z ekranu czyli Dreamland (lub Bwoy)

Jestem pod wrażeniem tego sensacyjnego odkrycia z roku 2016, że ludzie podszywają się w sieci za kogoś innego. Ale to jeszcze nie znaczy, że musi być kiepsko, choć film nie ma szans na medal za oryginalność. Również ta prawda, że średnio atrakcyjny facet po czterdziestce głupieje, kiedy słyszy komplementy i zachwyty pod swoim adresem od dwudziestoparolatka, nie wygląda na zbyt świeżą. Kiedy Brad zakłada profil randkowy online, sam jest średnio szczery, trochę zaniża wiek, za to koloryzuje swoją sytuację finansową, a jako target wybiera chłopców z Jamajki, bo niby tam często bywa. Yenny, którego sobie upatrzył, jest właśnie takim słodkim chłopcem, który jest przeszczęśliwy, że może sobie z Bradem poobcować online. Strasznie ciężkie ma chłopak życie, więc nic dziwnego, że Brad wspomaga go finansowo. Na zakończenie szykuje się przewidywalne rozczarowanie, czyli żadna niespodzianka. Zaskoczyłoby nas, gdyby Brad z Yennym się zeszli i rozpoczęli idylliczny żywot we dwoje - scenariusz, który obstawiłaby jakaś romantyczna panna odklejona od rzeczywistości. Film w udany sposób pokazuje kontakty bohaterów online, ale za sugestię, że geje na Jamajce mogą sobie żyć bez problemów, chętnie bym kogoś wybatożył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz