Strony

środa, 28 marca 2018

Trzy billboardy za Ebbing, Missouri czyli Three Billboards Outside Ebbing, Missouri

Mildred jest archetypiczną babą, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Taki pomysł na postać główną zwykle się sprawdza, na szczęście tym razem również. Billboardy stoją przy rzadko uczęszczanej drodze, ale to nie przeszkadza Mildred umieścić na nich pytania do lokalnego szeryfa w sprawie gwałtu i zabójstwa jej córki, kiedy po paru miesiącach śledztwo utknęło w martwym punkcie. Sam szeryf jest postacią sympatyczną i nie posądzamy go o żadne ciemne sprawki, choć jego podwładnym billboardy się nie podobają, zwłaszcza oficerowi Dixonowi. Temu ostatniemu w pewnym momencie spektakularnie puszczą hamulce, ale z niejasnych dla mnie powodów nie trafi do ciupy, choć bardzo sobie zasłużył. Więcej zrozumienia mamy oczywiście dla Mildred, więc wybaczamy jej niezwykle prostacką wizję wymiaru sprawiedliwości, w której słabo liczą się prawa człowieka. Ale przyznać trzeba, że wobec innych jej sprawek trudno już o taką wyrozumiałość. Jeśli już miałbym się przyczepić - to do zakończenia, które jest lekko rozczarowujące, jakby ktoś dostał skrętu kiszek, zanim skończył opowiadać dowcip.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz