Strony

wtorek, 6 lutego 2018

Sam Harris o fikcji wolnej woli

Przyznam, że teza o złudzeniu wolnej woli jest ciężkostrawna. Chyba najbardziej z tego powodu, że wolną wolą tłumaczymy odpowiedzialność ludzi za ich uczynki. Ukradła, bo tak wybrała, zabiła, a wcale nie musiała itd. (Pokłon w stronę Warakomskiej; używajmy szerzej  rodzaju żeńskiego!) Ale zauważmy, że ta odpowiedzialność nie obowiązuje uniwersalnie. Dopuszczamy przecież przypadki, że ktoś popełnił zbrodnię w afekcie albo nie będąc w pełni poczytalną. Harris pyta, czy to nie jest przypadkiem szersze zjawisko? I odpowiada twierdząco. Czy to znaczy, że mamy przestać wsadzać ludzi do więzienia? Bynajmniej, ale z innych pobudek - nie aby karać, ale aby odizolować od społeczeństwa osoby zagrażające bezpieczeństwu. Przypomina mi się ciekawy argument TMM: gdyby istniała jakaś metoda, aby zresocjalizować przestępczynię poprzez, powiedzmy, wycięcie fragmentu mózgu, to jaki sens miałoby utrzymywanie więzień? Moja niedawna decyzja o przejściu na wegetarianizm wydaje mi się niezaprzeczalnym przejawem mojej wolnej woli. Ale czy na pewno? Gdybym nie miał predyspozycji do ulegania racjonalnym argumentom, gdybym przypadkiem nie trafił na te przekonujące argumenty - to nie podjąłbym tej decyzji. Posłuchajmy Harrisa mówiącego o wolnej woli. Filmik jest wizualnie ciekawy, ale przestałem patrzeć, bo za bardzo mnie rozpraszał, a poza tym obraz niewiele wnosi do słów Harrisa. Przy okazji mam taką refleksję, że czemu, do kuźwy nędzy, słuchając filozofujących Amerykanów, widzę myślowy porządek i podążanie od punktu A do punktu B. Debata, o której napisałem poniżej przypominała pieski rozpuszczone w lesie, każdy biegnie w inną stronę.

Sam Harris - Free Will from The Inspiration Journey on Vimeo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz