Strony

niedziela, 7 stycznia 2018

Za jakie grzechy, dobry Boże? czyli Qu'est-ce qu'on a fait au Bon Dieu?

Siedemnaście milionów roześmianych buź nie może się mylić. Ale te buzie były francuskie, a różni mędrcy w rodzaju Stommy mówią nam, że Francuzi lubują się w bardziej wyrafinowanych żartach niż my pod naszym biało-buraczanym sztandarem. Jak dla mnie, subtelność dowcipu de Funèsa jest nawet bardziej ulotna niż szczerość posła Kaczyńskiego, kiedy po wygranych wyborach mówił o pakiecie demokratycznym. Państwo Verneuilowie mają cztery dorosłe córki, widzimy w szybkich migawkach, jak pierwsze trzy z nich wychodzą kolejno za zasymilowanych Francuzów pochodzenia algierskiego, żydowskiego i chińskiego. Nie wszyscy się uśmiechają, mówi fotograf do zebranych po trzecim ślubie patrząc wymownie w kierunku rodziców panny młodej. Co za ulga, okazało się, że czwarta córka Laure chce poślubić katolika, ale przeżyją lekki szok, kiedy go zobaczą, bo nie miała odwagi przyznać, że jest to katolik z Wybrzeża Kości Słoniowej, czyli niezbyt biały. (Na razie nie zdradzam więcej niż można wypatrzeć w zwiastunie.) Pomimo wstępnych niesnasek między pierwszymi trzema zięciami dochodzi do uzgodnienia spisku, by doprowadzić do zerwania Laure z jej chłopakiem, czym niby mają pomóc swoim teściom, którzy zaczęli być trochę dziwni po spotkaniu z ukochanym Laure. Nic ze spisku nie wyszło, ale być może rodzina pana młodego doprowadzi do odwołania ślubu, bo czarnoskóry, konserwatywny tatuś nie jest specjalnie zachwycony swoją przyszłą synową - kto to widział, żeby chłopak z porządnej rodziny brał sobie bladą twarz za żonę. Na załączonych obrazkach można zobaczyć, jak nieprzepadający za sobą zięciowie reagują na zaproszenie na święta do swoich teściów. [X]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz