Strony

sobota, 6 stycznia 2018

Do dechy czyli À fond

Prawo Kopernika mówi, że gorszy pieniądz wypiera lepszy. W czasach współczesnych w mniejszym stopniu dotyczy to pieniądza, a bardziej towarów na rynku. Rodzina Toma udaje się na wakacje swoim nowym samochodem produkcji wietnamskiej, który spektakularnie nawala i to już cały film, który wygląda, jakby został sfinansowany przez Peugeoty i Citroëny. Tempomat ustalił prędkość sto sześćdziesiąt kilometrów na godzinę i żadnym sposobem nie da się wyłączyć, a w fotelu kierowcy włączyło się grzanie na maksa. To oczywiście szybko by nas znudziło, więc sklecono pretekstową fabułę z niewierną żoną w ciąży i ojcem Toma, człowiekiem-demolką, który psuje wszystko, czego tylko dotknie. Jest jeszcze bardzo zabawna szefowa policji, którą strasznie nudzi szalony pojazd na autostradzie, bo nie może przez to grać w ping ponga. Złe samochody wypierają lepsze, to jasne, ale na razie prawo Kopernika nie obejmuje twórczości filmowej - i dobrze, bo w przeciwnym razie byłbym bardzo wkurzony na ten przeciętny film.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz