Strony

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Opery w Krakowie

Widziałem aż dwie. Nie będę komentował Tannhäusera pod kątem realizacji scenicznej, która była na moje wątłe odczucie ok. Opera Wagnera jest mocno wytrawna, bo nie wychwyciłem uchem żadnego operowego hitu, a przeważały momentami nieco nużące melodeklamacje. Muszę za to powiedzieć, że fabuła i libretto są na swój sposób wstrząsające. Daruję sobie opis, bo kto chce, znajdzie sobie w parę klików myszką.

W ten sam weekend widziałem Operę mleczaną. Już dość dawno temu usłyszałem o tym spektaklu i od samego początku zastanawiałem się, jak to mogłoby się udać. Rysunki Mleczki lubię, ale jak to pokazać na deskach teatru? I to w postaci „opery”? Obejrzałem i myślę, że to nie mogło się udać. No ale tak to się kończy, kiedy pozbawione humoru dziady idą na zabawny (z założenia) spektakl. Sprawiedliwie byłoby dodać, że jednak byli na widowni ludzie, którym się podobało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz