Strony

sobota, 28 października 2017

Thor: Ragnarok

Dla Chrisa Hemswortha jesteśmy gotowi wybaczyć Marvelowi nawet to, że próbuje nas rozbawić. Warunek jest jeden, ale prosty: chcemy zobaczyć jego popiersie. W Ragnaroku nas nie zawiedli, więc zapewne pójdziemy jeszcze na kolejne Thory, choć będziemy je oglądać z nastawieniem staruszków z loży szyderców w Muppet Show. Autentycznie zabawna była napruta walkiria, ale potem już było standardowo, czyli wypchaj się Thor, w niczym ci nie pomogę, mam dość Asgardu, ale w decydującym momencie przyłączyła się do niego, kiedy wyruszył przeciwko uzurpatorce Heli, która zawładnęła Asgardem. Hulk - ta sama śpiewka. Trochę bardziej skomplikowane są relacje Thora z Lokim, ale tym razem dojdzie do współpracy, bo nie ma wyjścia. Akcja toczy się w świecie Marvela, który sięga dużo dalej niż nasz układ słoneczny, więc tylko jeden z epizodów rozgrywa się na Ziemi, gdzie zobaczymy doktora Strange'a, bo czemu nie. Całkiem nieźle, bo mogła to być nimfomanka w piekle dinozaurów. Bo czemu nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz