Strony

środa, 7 czerwca 2017

Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie (Katarzyna Tubylewicz)

Przeczytałem sobie wpis o Szwecji sprzed roku, który zapewne według szwedzkich standardów byłby rasistowski i „islamofobiczny” (nb. załączony film z jutuba został zdjęty - przypadek?). Dziś pewnie napisałbym mniej więcej to samo, ale w bardziej stonowany sposób. Przede wszystkim dlatego, że wszyscy kpiący ze Szwecji lub mówiący o jej upadku tym samym popisują się bezczelnym protekcjonalizmem, bo pominąwszy to, że mają Szwedzi prawo robić, co im się podoba, nie sposób im zarzucić, że nie zdają sobie sprawy z zagrożeń masowej imigracji. O czym wiem, po przeczytaniu książki. Jak to zwykle, kiedy ktoś chce się mienić „humanitarnym mocarstwem”, łatwo jest wskazać przykłady świadczące o hipokryzji lub szaleństwie. Bo mocarstwo jednocześnie kosi niezłą kasę na sprzedaży uzbrojenia w zapalnych regionach świata. Bo dumny premier feministycznego rządu ani słówkiem nie pisnął o sytuacji kobiet w czasie wizyty w Arabii Saudyjskiej. Bo absurdalny, ale polit-poprawny zakaz weryfikowania wieku imigrantów, którzy swój wiek deklarują po przyjeździe, doprowadził do paru nieszczęść w ośrodkach dla młodocianych imigrantów, takich jak gwałt dorosłych mężczyzn na nieletnim chłopcu, czy zabójstwie opiekunki z takiego ośrodka (nie z ręki dziecka). Bo przy ogólnie wysokiej, choć słabnącej akceptacji polityki imigracyjnej próg uczulenia na sąsiada obcego etnicznie jest zdumiewająco niski: badania pokazują, że Szwedzi-blondyni (że tak ich umownie określę) zaczynają się wyprowadzać z dzielnic, w których imigranci stanowią 3% populacji. I tak powstają getta. Jasne, że to jest muzyka dla polskiego antyimigranckiego ucha, bo to wszystko rzeczywiście jest w książce (a pisać mógłbym jeszcze długo, a nie wspomniałem o najlepszym, czyli o pani Gudrun Schyman, przewodniczącej partii Fi). Jednak ton książki jest inny, bo jeśli zechcemy, razem z autorką możemy podjąć próbę zrozumienia mieszkańców Szwecji, którzy naprawdę okazują współczucie i altruizm. Polskich „chrześcijan” poprosiłbym, żeby sobie wyobrazili komentarz Jezusa na ten temat, choć do takiej refleksji nawet biskupi ich nie potrafią namówić.

[422]
Społeczną podświadomość do dziś szarpie wstyd związany z faktem, że to właśnie w Szwecji w 1921 roku powstał pierwszy na świecie Państwowy Instytut Higieny Rasowej, a program sterylizacji osobników nieprzystających do „zdrowej” społecznej tkanki realizowany był aż do roku 1975.

[1101]
Przewodnicząca feministycznej partii Fi Gudrun Schyman, która kiedyś nazwała szwedzkich mężczyzn talibami, dziś twierdzi, że różnice kulturowe nie mają znaczenia w dyskusji o prawach kobiet. Nie istnieje coś takiego jak konserwatyzm obyczajowy z importu. Mówienie o tym to rasizm.

[1136]
(...) w Szwecji mieszka około 38 tysięcy kobiet, które okaleczono przymusowym obrzezaniem. Część z nich okaleczono właśnie tu, w sercu równouprawnionej Europy północnej.

[1167]
Przypomina [Sara Mohammad - G.] historię dwudziestoletniego Abbasa Rezaia zamordowanego przez rodziców swojej dziewczyny, którzy nie akceptowali związku córki. Inicjatorką morderstwa była w tym przypadku kobieta, matka dziewczyny. To ona zmusiła chłopaka do wypicia wrzącego oleju i wbiła mu nóż w serce.

[1245]
[P]rzewodnicząca feministycznej partii Fi Gudrun Schyman napisała artykuł o tym, że dyskusja o zbrodniach honoru jest rasistowska, bo wszyscy mężczyźni we wszystkich kulturach są opresyjni względem kobiet.

[1600, mówi Amineh Kakabaveh]
Nie dziwi mnie, że z wielką falą uchodźców przyjechali tu prawie sami mężczyźni. Rodziny na Bliskim Wschodzie zawsze stawiają na synów. W mojej rodzinie też tak było. Mój brat wylądował za działalność polityczną w więzieniu. Rodzina od razu zrobiła wszystko, by go stamtąd wyciągnąć i umożliwić mu ucieczkę do Europy. Gdyby w takiej sytuacji wylądowała któraś z moich sióstr, ojciec nie zapłaciłby za nią nawet grosza.

[1625]
Tolerancja musi być nietolerancyjna wobec nietolerancji. (Immanuel Kant)

[2052]
Dzisiaj jedynymi Szwedami, którzy nie mogą zmienić wiary ani oficjalnie przestać wierzyć, jest rodzina królewska. Kościół Szwecji jest najbardziej tolerancyjnym wyznaniem chrześcijańskim na świecie. Stał się nim na przekór własnej historii, bo u swych początków był niezwykle represyjny. „W porównaniu z luterańską teokracją, w której uścisku znalazła się w XVII wieku Szwecja, Iran ajatollahów to festiwal tęczowych rodzin” – podsumował ten okres znany publicysta Per Svensson, a Göran Hägg, autor książki Gud i Sverige (Bóg w Szwecji), twierdzi, że Szwecja już pod koniec XVI wieku stała się państwem wyznaniowym, w którym duchowieństwo pełniło funkcję „rządzącej partii i tajnej policji”.
Od siebie dodam, że w tym właśnie czasie królewicz szwedzki Zygmunt został celowo wychowany przez rodziców na katolika, aby w przyszłości mógł zasiąść na polskim tronie. Znowu mi się ściął mózg w czaszce.

[2059]
Dzisiejszy Kościół Szwecji stawia na wolną od dogmatyzmu interpretację Biblii oraz na tolerancję i otwartość. Jest to Kościół z miejscem dla niewierzących (to dla nich sztokholmski pastor Olle Carlsson odprawia co niedziela w kościele Świętej Katarzyny popularne nabożeństwa dla ateistów); już w 1958 roku dopuszczono w nim kapłaństwo kobiet, a w 2009, po pięćdziesięciu latach dyskusji, wydano precedensową zgodę na kościelne śluby osób tej samej płci.
A biskupem Kościoła Szwecji w Sztokholmie jest żonata pani.

[2783, mówi Maciej Zaremba Bielawski]
W ogóle część szwedzkiej lewicy zdradza cały oświeceniowy spadek ideowy, odchodząc od zasady równości i równouprawnienia na rzecz ideologii postkolonializmu, to jest doktryny twierdzącej, że Europa nie ma prawa się wywyższać.
[2795]
W Szwecji nadal silną pozycję ma relatywizm kulturowy, który przyszedł z postmodernizmem i z konwersją lewicy z marksizmu na ideologię postkolonializmu, w którym miejsce proletariatu przypisano imigrantom.

[3112, mówi reżyserka teatralna Natalia Ringler o typowych przedstawieniach szwedzkich]
Denerwuje mnie, że ciągle zamykamy się w dramatach o relacjach międzyludzkich, wiesz: mamy po czterdzieści lat, dwójkę dzieci i nie uprawiamy ze sobą seksu.

[3308]
W ciekawej dyskusji na temat wolności słowa, która odbyła się w jednym ze sztokholmskich teatrów, Maciej Zaremba Bielawski porównał polityczną poprawność do lekarstwa. Każdy lek stosowany w nadmiarze może być trucizną.

[3323, o rysowniku Larsie Vilksie, który narysował Mahometa jako psa]
W Pakistanie demonstrujący przeciw obrażaniu proroka palili szwedzkie flagi i kukłę ówczesnego premiera Fredrika Reinfeldta. Na głowę Vilksa sypały się słowa gniewu, jego skrzynka mailowa puchła od pogróżek. Premier Reinfeldt łagodził sytuację, przepraszając ambasadorów kolejnych arabskich krajów, ale sam artysta zamiast schować się w mysią dziurę, prowadził wykłady o sztuce krytycznej względem religii.

[3351, autorka o rozmowie z pisarzem Niklasem Orreniusem]
Postanawiam nie rozwijać wątku Kamila Ryby, który za sprawą przykrej koincydencji jest moim rodakiem (a przy tym szwedzkim nacjonalistą; ciekawy efekt wielokulturowości, której sam Ryba głęboko się sprzeciwia).

[3429, o tzw. strefach no-go, mówi Orrenius]
Niedawno spędziłem trochę czasu z dziennikarzem „The Guardian”, który odwiedził dzielnicę Rosengård w moim mieście. Czytał o niej w brytyjskiej prasie, że to no-go zone, i uważał, że musi być tam strasznie. No i był w szoku, bo zobaczył pełne zieleni osiedle i kobiety w chustach na rowerach.

[3451, o stronach internetowego pisma publikującego karykatury Mahometa]
Do zamknięcia strony doszło z inicjatywy minister spraw zagranicznych Laili Freivalds, w sprawę zamieszane były służby specjalne. Ministra działała w dobrej wierze, chciała za wszelką cenę zapobiec zamachom na obywateli Szwecji. Był luty 2006 roku, tuż po międzynarodowej awanturze wywołanej przez publikację karykatur proroka Mahometa w duńskim „Jyllands-Posten”.
To jest oczywiście zamach na wolność słowa, ale trudno mi się stanowczo oburzać, skoro na szali jest ludzkie życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz