Strony
▼
środa, 16 grudnia 2015
Facet idealny czyli Love or Whatever
Idź na miasto, zabaw się, poznaj kogoś - mówi swojej klientce terapeuta Corey. Kobieta po ciężkich doświadczeniach zerwanego związku korzysta z rady i podrywa młodego napakowanego faceta, który akurat jest tym samym facetem, z którym Corey dzieli stół i łoże - a to niespodzianka! Akcja się rozwija, Corey wkrótce popada w taki stan, że lekarzu, lecz się sam. Na szczęście geje mogą posłużyć się Grindrem, który sprawnie pozwala znaleźć romantyczną duszę w okolicy (duszę, hm, tak, tak) i w ten sposób Corey pozna tytułowego faceta idealnego Pete'a z nieodzownymi atrybutami współczesnego ideału, czyli piękną muskulaturą i subtelną, monogamiczną duszą. Gdyby Corey tak po prostu wpadł w objęcia Pete'a i wyznałby odwzajemnioną miłość, nie było o czym robić filmu. Najpierw Corey wpadnie okrutnie się w oczach Pete'a ośmieszając, bo miłość nieokupiona płaczem i spazmami byłaby zbyt życiowa na potrzeby fabuły. Nie zdradzając zbyt wiele jeszcze dopowiem, że całkiem nieźle finansowo wypadł Corey na znajomości z Pete'em, bo ideały mają skłonność do wydawania niezłych sumek na szlachetne w swoim mniemaniu cele. A przecież ideał bez zapasu gotówki byłby raczej niepełny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz