Strony

poniedziałek, 12 października 2015

Strażnicy Galaktyki czyli Guardians of the Galaxy

- Chcę nosić białą koszulkę nie wyglądając jakbym zapomniał się ubrać. Chcę się bać AIDS. Chcę mieć jakieś zdanie o tych... nudnych filmach Marvela - mówi Jeff w odcinku trzynastym szóstego sezonu Community.
- Chcę historii, mądrości i perspektyw. Coś za sobą pozostawić, a nie być niewolnicą tego, co przede mną. A na pewno nie tych... nijakich filmów Marvela - mówi Annie w odcinku trzynastym szóstego sezonu Community.
- Shayla mogłaby nawet być moją dziewczyną. Chodziłbym z nią na te głupie filmy Marvela. I zapisałbym się na siłownię - mamrocze Elliot w odcinku trzecim sezonu pierwszego Mr. Robot, kiedy dopadły go podejrzane myśli o prowadzeniu zwykłego życia. Swoją drogą, w polskim tłumaczeniu napisów kwestia o Marvelu została pominięta. Poza tym prędzej uwierzę w bezpłatną służbę zdrowia niż w to, że Elliot nie chodzi na siłownię. Tors go zdradził.
Chris Pratt zapisał się na siłownię, bo wysoki budżet źle znosi brzuchatych facetów w rodzaju Andy'ego z Parks and Recreation. I oto zagrał w filmie Marvela, o którym tak ciekawie wypowiadają się wspomniane wyżej serialowe postaci. Jakiś rasista zauważył ze dwadzieścia lat temu, że produkcje Hollywood celują w średnio rozgarniętego czarnego trzynastolatka. Peter grany przez Pratta jest kosmicznym awanturnikiem, co chwilę ktoś go napada, zwłaszcza po tym, jak odnalazł magiczną kulkę do rozpieprzania planet w drobny mak. Boże broń, aby ta broń dostała się w niepowołane ręce Thanosa lub Ronana, którzy z wielką satysfakcją wysadziliby Xandar w powietrze, co jest zabawnie niestosownym określeniem, jeśli chodzi o niszczenie planet. Peterowi towarzyszy grupa przypadkowych okazów, którzy chwilowo mają zbieżne cele sprowadzające się do spuszczenia manta Ronanowi. Zielona kobieta Gamora, genetycznie odpieprzony szop-pracz Rocket ze swoim kolegą Grootem, który jest jakiś roślinnym dziwadłem, a poza tym czerwony mięśniak Drax. Brakuje w tym towarzystwie pajęczycy Tekli, nie? Pod koniec okazuje się, że nasza nieco pokiereszowana gromadka zżyła się ze sobą, dobrze im razem, więc zostaną strażnikami galaktyki, którzy będą jej bronić do ostatniego sequela. Zabawne, że parę razy wspomina się jakąś prowincjonalną planetkę Terrę, na której ludzie żyją sobie spokojnie nic nie wiedząc o walce galaktycznych imperiów. Lub myśląc, że to tylko takie głupie filmiki Marvela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz