Strony
▼
niedziela, 13 września 2015
Imigranci to nie nasza sprawa. Czyżby?
Temat jest ciężki, głupi papież i głupi arcybiskup Gądecki nawołują, ale Bóg zatwardził serca Polaków, więc nic nie wskórają. Gowin i inni gorliwi katolicy oczywiście uznają te autorytety, ale raczej w wąskim temacie ginekologii, a nie imigrantów. Łopuszański podobnie potraktował Jana Pawła, a Hoffman - Benedykta. Do kolekcji wpisuję Gowina w kontrze do Franciszka, a teraz przejdę do innego argumentu, który z urokiem zombi pojawia się w debacie publicznej (debacie? - hehe). Otóż Polska nie ma nic do imigrantów, niech zajmują się nimi byłe kraje kolonialne, bo one tam namieszały. Kto wie, czy zwolennikiem tego poglądu nie jest i Miller, który niegdyś ochoczo przyłączył Polskę do interwencji w Iraku. Czy to nie wskutek burdelu po obaleniu Saddama, nie po późniejszym przejęciu władzy przez szyitów saddamowska generalicja weszła w sojusz z fundamentalistami islamskimi, co doprowadziło do powstania ISIS? Polska straciła dziewictwo, więc argument o powinności krajów kolonialnych mam w malusieńkim poważaniu. Kunktatorsko nie wyrażę swojej opinii o przyjmowaniu imigrantów w Polsce, natomiast na marginesie twitu Ostolskiego o ujarzmionym polskim integryzmie katolickim, wobec którego nie musimy się obawiać islamu, zauważę, że ten integryzm nie wydaje się wcale poskromiony. Mieliśmy niesamowitą debatę w o in vitro w senacie, a najbliższych wyborów raczej nie wygra opcja znana z umiarkowania w odwoływaniu się do religii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz