Strony

środa, 17 czerwca 2015

San Andreas czyli San Andreas

Pretekstowa fabuła, jednowymiarowe postaci, dialogi na poziomie podłogi, za to dużo, dużo akcji - to łączy filmy katastroficzne z pornograficznymi. Jeśli ktoś narzeka na gorszące sceny w dziełach pornograficznych lub - jak pewna niewiasta - na infantylizm filmów dla dzieci, to znaczy, że z głupim się przez ścianę macał chyba, albo w szafie śpi. Już Platon w Państwie wspominał o tym facecie, który był zły na siebie, bo pobiegł za tłumem oglądać nieboszczyka leżącego za murami miasta. Macie, oczy, napaście się tym widokiem - mówił do siebie z przekąsem. My napaśliśmy oczy pięknym widokiem pękającej zapory Hoovera tudzież drapaczy chmur San Francisco i Los Angeles walących się po trzęsieniu ziemi i tsunami. Miliony giną, ale dzielny ratownik Ray ratuje swoją rodzinę, a zdąża zawsze na ostatni moment, choć spadają na niego kontenerowce i tony żelastwa. Jak zauważył Kwiatek, córka Raya może nie była pięknością,
ale jeden miała plus,
niebywale bujny biust;
on rekompensatę niósł
i w pamięci tkliwej rósł.
W tatusia się wdała jak nic. Ponieważ w tym filmie nie chodzi o eksponowanie bujnej muskulatury, biust tatusia na załączonym gifie wzięliśmy z tumblra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz