Strony

sobota, 6 czerwca 2015

Czasy ostateczne: Pozostawieni czyli Left Behind

Przy okazji filmu Bóg nie umarł zwrócił moją uwagę ten film, który jest o tyle interesujący, że gra w nim sam Nicolas Cage, czyli sława z pewnością większa od Kevina Sorbo. Gra z potrzeby serca, czy też aby zasłużyć na wypłatę? Jedno drugiego nie wyklucza. To dzieło jest dużo uczciwsze od Bóg nie umarł, bo wymowa jego jest prosta i gdyby mogło się przedstawić samo, powiedziałoby nam: jestem sobie takim zwykłym propagandowym filmikiem, nie udaję, że roztrząsam wyrafinowane kwestie filozoficzne i w zasadzie zaliczam się do science fiction, czy może raczej religious fiction. Nie wiem, czy Czasy ostateczne zostaną wprowadzone do kin polskich, bo - jak mi się zdaje - odwołują się do doktryny protestanckiej, w myśl której nastąpi wniebobranie (angielskie rapture) pobożnych, a niewierni pozostaną na Ziemi. Nie bardzo chce mi się ustalać, jak to ma się do Sądu Ostatecznego i co tak naprawdę ma się stać z pozostawionymi. Z filmu wynika, że czeka ich piekło na Ziemi, ale nie dlatego, że zstąpi szatan i gotować ich będzie w smole, lecz z tej prostej przyczyny, że pozostawionym puściły wszelkie moralne hamulce. Jakimś sposobem to moralne rozluźnienie nie dotyka grupy głównych bohaterów, czyli pasażerów feralnego lotu, ani córki lotnika. Nawet coś w rodzaju współczucia do nich odczuwamy, choć to przecież bezbożnicy. Samo wniebobranie (wybacz, Wisławo!) wygląda pociesznie, bo w jednej chwili znikają miliony ludzi, a zostaje po nich tylko ubranie. Porwane zostały wszystkie dzieci i wielu dorosłych, więc w Niebie zaroiło się od gołych bobasów. To podejrzane. W samolocie pilotowanym przez Steele'a (Cage) wybucha panika, zwłaszcza kiedy matki zorientowały się, że zaginęły ich dzieci. I teraz jest klasyczny szkopuł: jak to jest, że matka Chloe, córki Steele'a, osiąga w Niebie najwyższe szczęście widząc, że nie ma przy niej córki, ani męża. To nie mój problem na szczęście. Plusem filmu jest przystojniak Chad Michael Murray, którego widzimy na załączonym obrazku, wyciętym z innej produkcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz