Strony
▼
czwartek, 19 lutego 2015
Jupiter: Intronizacja czyli Jupiter Ascending
Skoro film jest o intronizacji dziewczęcia o imieniu Jupiter, to nie dziwmy się tytułowi polskiemu. Dziwmy się, że nie oglądaliśmy nigdy serialu Bona: Królowa lub filmu Królów: Matka. Za to filmy o Karolu trzymały obowiązujący fason. Tytułowa Jupiter to najpoczciwszy Kopciuszek, który porzuca szczotkowanie muszli klozetowych, ale nie udaje się na bal u księcia, lecz wyrusza w kosmos. Decyduje o tym jej uroda oczywiście, a dokładniej - uroda jej genomu, identycznego z genomem niezwykle ważnej, martwej niewiasty. W tej kosmicznej skali Ziemia okazuje się czymś w rodzaju jednej z farm hodowlanych, którą utrzymuje się na niskim poziomie rozwoju technologicznego. Po biurokratycznej mitrędze nasza bohaterka zyskuje tytuł królowej korporacji, co poświadcza wszczepiony jej w nadgarstku znak. Naiwna jest potem rozgrywana z osobna przez braci, którzy chcieliby położyć rękę na jej bogactwach, ale ci nie mogą jej tak po prostu zabić, bo chroni ją znak. Zupełnie jak Dorotkę przed Zielona Wiedźmą. Czyim zwycięstwem zakończy się to starcie? Miłości, rzecz jasna. Widzimy Jupiter w objęciach uskrzydlonego ukochanego, a potem wspólnie sobie polatają nad miastem. Kałużyński z Janicką kompetentnie by nam wyjaśnili, co ma oznaczać ten lot. Ukochanym Jupiter jest niejaki Wise, produkt zaawansowanej inżynierii genetycznej, w tej roli Channing Tatum. Ciała nie trzeba było mu specjalnie picować, bo zgrabne, tylko oczka eyelinerem pociągnęli, co dało świetny efekt. Widzę oskara za mejkap.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz