Strony

środa, 22 stycznia 2014

Sąd Najwyższy każe Legutce przepraszać

...za nazwanie „rozwydrzonymi i rozpuszczonymi przez rodziców smarkaczami” licealistów, którzy zauważyli, że krzyże w szkołach są manifestacją pewnego światopoglądu, którego można nie podzielać. Według profesora była to „szczeniacka zadyma”. Wiele instancji kazało już Legutce przepraszać, teraz zrobił to Sąd Najwyższy. Ale jest jeszcze ta pociecha dla ciebie, Legutko, że po Sądzie Ostatecznym zasiądziesz u stóp tronu Jezusowego i stamtąd delektować się będziesz widokiem smarkaczy oblewanych smołą piekielną. [X]

Oto źródło patriotyzmu i dumy narodowej

Polacy to naród szczególnie doświadczony przez los. Słynni na cały świat są Frédéric Chopin oraz Marie Curie, ale kto na świecie wie, że to Polak i Polka? Innego pół-Polaka, Władziu Valentino Liberace, też niełatwo z Polską zidentyfikować. A to przecież za oceanem legenda, o której filmy kręcą. Odkręćmy to, niechaj narodowie wżdy postronni znają, że mamy takiego bohatera narodowego. Organizujmy Liberace day z paradami, ogłośmy rok Liberace w polskim sejmie.

When the reviews are bad I tell my staff that they can join me as I cry all the way to the bank.

środa, 15 stycznia 2014

Cytat wart ocalenia

We've begun to long for the pitter-patter of little feet - so we bought a dog. Well, it's cheaper, and you get more feet. (Rita Rudner)

Michał Królikowski publikuje wywiad-rzekę

A niech se publikuje. Jest to zapis rozmowy z arcybiskupem Hoserem, krynicą mądrości i prawdy dla Królikowskiego, Ten ostatni przy okazji jest wiceministrem sprawiedliwości, a także bardzo chwalonym i kompetentnym prawnikiem. Ta niezwykła kompetencja przejawia się między innymi tym, że w sprawach, które choćby lekko światopoglądowo odbiegają od buraczano-katolickiej wizji świata, wiceminister Królikowski przygotowuje solidne ekspertyzy zalecające jednoznacznie odrzucenie niektórych rozwiązań prawnych. Tak było z konwencją unijną o przemocy wobec kobiet oraz w przypadku legalizacji związków partnerskich. Jego ekspertyzy są więc w pewnej mierze dość przewidywalne, co jako wyborca chętnie wezmę pod uwagę w najbliższych wyborach.


sobota, 11 stycznia 2014

Jeśli wyjdziesz na ulicę z czekoladowym penisem

Miranda z serialu Miranda (S01E01) wyszła na ulicę z czekoladowym penisem, polizała go i stwierdziła, że to nie uchodzi.


A chwilę później spotkała Garego, znajomego z dawnych lat.


- Czekoladę jadłaś? - zapytał.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Don Jon czyli Don Jon

Porno internetowe cierpliwe jest, łaskawe jest. Porno internetowe nie zazdrości, nie unosi się pychą, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystko przetrzyma. Porno internetowe nigdy nie ustaje. Nie dziwimy się więc, że tytułowy Jon darzy porno miłością, ale dla zachowania pozorów przed kolegami wyrywa towary na jednorazowe przygody, a za każdym razem przekonuje się, że to nie to, co porno. Z wyrywaniem problemów nie ma, bo dba o siebie, trenuje w takt odmawianych zdrowasiek i ojczenaszów, bo taką pokutę dostaje co tydzień przy spowiedzi. Obserwujemy moment przełomowy w życiu bohatera, kiedy poznaje tę jedyną, ale po niedługim czasie okazuje się, że ona niecierpliwa jest, zazdrości i unosi się gniewem, bo nie chce rywalizować z internetowym porno. Wszyscy je potępiają, a ono sobie kwitnie w najlepsze. Fabuła lewituje w stronę banału, który okaże się lekarstwem na uzależnienie od porno, ale przedtem mamy lekki ubaw, bo ten film to niezły obrazek obyczajowy.

sobota, 4 stycznia 2014

Świąteczny więzień czyli Holiday in Handcuffs

Miało być coś lekkiego i się znalazło. To było bardzo lekkie, unosiło się ku górze niczym gałązki pod tarsjuszem lub gołębica Strossmayera symbolem głupoty, nie ducha bożego, mająca być. Panna Trudy właśnie rzucona przez swego faceta porywa Davida, przypadkowego gościa w restauracji, w której kelneruje, aby zawieźć go do swojej rodziny na święta i przedstawić jako swojego narzeczonego. Jest to komedia romantyczna, więc jakie może być to jedyne, właściwe i oczekiwane przez widzów zakończenie? Nie, pani redaktor Janicka, nie jest to amputacja prawej stopy w geście symbolicznego pogodzenia się z Bogiem i naturą. Proszę zgadywać dalej. W końcu nie było tak źle, parę nieśmiałych chachów z siebie wydałem, ale bardziej zgrzytałem zębami, bo Mario López w zbyt wielu momentach miał zbyt wiele na sobie przyodziewku, a w ubraniu jest mu dużo gorzej niż bez. Aha, wątek homo tu jest, ale gdzieś mi się urwał, lepiej nawet o nim nie wspominać.

piątek, 3 stycznia 2014

Ktoś tu chyba jest idiotą

Całkiem niewykluczone, że ja nim jestem. Mam takie podejrzenie, bo słucham komentarzy po wypadku w Kamieniu Pomorskim, w którym pijany kierowca potrącił śmiertelnie pieszych. I nie bardzo rozumiem. Zwiększyć kary, słyszę. Zwiększmy, oczywiście. Ci, którzy nie bali się dostać 12 lat za jazdę po pijaku, zaczną się obawiać kary 15 lat. Tak, tak. Wyłączyłem dzisiaj Tok FM, kiedy usłyszałem w audycji EKG jedną z niewiast, która całkiem serio mówi o konfiskacie majątku [źródło, prawie na samym początku]. Nawet nie samochodu, który jest rozbity i jego odebranie nie byłoby zbytnio dotkliwe dla sprawcy. Odebrać, odebrać, tam w tym mieszkaniu żyje sobie żona z dziećmi, pod most z nią. Proszę o litość albo lobotomię, jeśli NFZ finansuje takie świadczenie.

czwartek, 2 stycznia 2014

Żniwa czyli Stadt Land Fluss

Jak na film z wątkiem homo, jest to pozycja nieprzeciętna. Ten epitet należy pojmować dość szeroko, bo dzieła nadzwyczaj nudne też są nieprzeciętne. Nie chciałbym tu rozstrzygać, jaki rodzaj niezwykłości mamy w tym filmie, mógłbym tylko stwierdzić, że dziwny jest ten film, bo przez jakieś trzy czwarte obserwujemy młodzież, która przyucza się do pracy w rolnictwie gdzieś we wschodnich Niemczech, na prowincji tak strasznie wschodniej, że bohaterowie rozważają nawet rekreacyjny wypad do Polski. Przyuczanie odbywa się w sposób lekko zadziwiający, bo praktykanci spotykają się regularnie u frau Butsch, która jak troskliwa matka każe im pisać sprawozdania z pracy wykonanej w gospodarstwie i analizuje ich postawy życiowe na forum publicznym. Jak już przebrniemy przez te wszystkie marchewki, krowy z cielakami i bele siana, to w końcu Jakob pocałuje się z Markiem. Potem będzie coś więcej niż pocałunek, ale nie wiadomo po co. Mówiła Szymborska, że pisarz powinien umieć wmówić czytelnikowi, że jego opowieść jest okropnie ważna. Albo chociaż to, że jest strasznie nieważna. Twórcy Żniw chyba nic nam nie chcą wmówić, tego bym im nie zarzucał.

Hobbit: Pustkowie Smauga czyli The Hobbit: The Desolation of Smaug

Co się stało temu Hobbitu? Oczko mu dokleili, i to niejedno. Chodzi naturalnie o ingerencje w fabułę książki, w zasadzie scenariusz składa się z samych ingerencji tylko w ogólnym zarysie zgodnych z oryginałem. Czy to źle? Moim zdaniem nie, bo Hobbit Tolkiena to w zasadzie książka dla dzieci, więc warto było ją nieco udoskonalić przed wprowadzeniem na ekrany. Poprzednia część skończyła się orlim przelotem daleko od orków żądnych krwi krasnoludzkiej, a najbardziej Thorina. A w drugiej orkowie już depczą po piętach naszej drużynie, która chroni się u Beorna, potem zostaje schwytana przez gigantyczne pająki, uwięziona w lochach króla leśnych elfów, Thranduila, następnie udają się do Miasta Na Jeziorze, a stamtąd - do siedziby smoka Smauga, niegdyś Ereboru, wspaniałego podziemnego królestwa krasnoludów. Gandalf tymczasem odłącza się od drużyny, aby wybadać tajemnicę Dol Guldur, w której przyczaiło się nieodgadnione zło. Na szczególną uwagę zasługuje wątek miłosny, w końcu po coś jest w drużynie najpiękniejsza istota Śródziemia, czyli Kili. Mamy też Legolasa, syna Thranduila, który tnie orków, jakby szedł z maczetą przez dżunglę. Gandalf tym razem pokazuje nieco magicznych sztuczek, a największą sensacją ma być rzecz jasna Smaug, którego gra Cumberbatch, w realu niezbyt podobny do tej postaci. Bardzo gadatliwy jest Smaug (zresztą w książce też), widocznie spragniony towarzystwa i chyba dlatego nie spopielił krasnoludów, bo nie miałby z kim pogadać. Niby ział tym ogniem, ale chyba pro forma raczej. Film urywa się w momencie, po którym w książce zostało jakieś paręnaście stron do końca, ale dzielna Walsh z Boyens na pewno sobie poradzą. Ku zgrozie prawdziwych tolkienistów zresztą.

Tutaj można posłuchać głosu Smauga. 

Solo

Manu kończy rozmowę z dziewczyną, rozłącza się i wchodzi na czat dla gejów. Czyżby sobie na boku dogadzał? Wyhacza Julia, który przychodzi do domu, chłopcy spodobali się sobie, będzie seks, a potem kto wie - może nawet dłuższy romans? Ale ten Julio jest jakiś podejrzany, ciągle odbiera jakieś smsy, a raczej ich nie odbiera. Kołyszemy się na huśtawce nastrojów, widać, że ktoś tutaj ma jakieś dziwne zamiary, ale prawie do końca nie wiadomo kto i jakie. To zdecydowany atut tego dość skromnego filmu, który jest dość dobrze pomyślany. A na koniec okazuje się, że pozorne kłamstwa były prawdą, ale należało je rozumieć zupełnie niestandardowo. Mniej więcej w stylu Platona, który dowodził, że właściciel psa, który spłodził szczeniaki, ma ojca psa i braci szczenięta.

Powtórka z rozrywki: Hobbit: Niezwykła podróż w wersji rozszerzonej

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, nie ogląda się dwa razy tego samego Hobbita. Co mamy w wersji rozszerzonej? Gołe krasnoludy kąpiące się w fontannie w Rivendell oraz Kilego, który puszcza oko do elfickiej kobiety, która okazuje się elfickim młodzieńcem. Nawet trzystu lat bym mu nie dał. Podnieta dla maniaków, cokolwiek przez to mam na myśli.

Z życia rodzinnego

- Nie przeszkadzaj mi, bo ci przypierdolę - mówi do matki ojciec zasłuchany w subtelne teksty piosenek Ewy Demarczyk.