Strony

wtorek, 10 września 2013

Poczet królowych polskich (Marcin Szczygielski)

Ani poczet, ani królowych, ani polskich. Autor tak zręcznie rozwija opowieść, że nie sposób napisać cokolwiek, żeby nie zdradzić jakiegoś sekretu. Jak u Hitchcocka, najpierw jest koniec świata (a dokładniej pożar), a potem napięcie rośnie. Od początku mamy jakby trzy wątki, jeden retrospektywny (Itki Zajtlerówny) i dwa współczesne, które dopinają się powolutku, jakby ktoś liczył ząbki w suwaku. Jak można się spodziewać w przypadku tego autora, wielu bohaterów książki odbiega od heteroseksualnego standardu, a chodzi nie tylko o zwykły, poczciwy homoseksualizm, lecz także inne odcienie seksualności (wątek Dory). Jedną z głównych postaci jest osoba pod pseudonimem Ina Marr (w rzeczywistości Ina Benita), przedwojenna, dobrze się zapowiadająca aktorka, której karierę zakończył wybuch wojny. Na planie współczesnym jest jakby powtórzenie schematu ze Smażonych zielonych pomidorów, gdzie dochodzi do niepowierzchownego porozumienia dwóch pań znacząco różniących się wiekiem. Ale zastrzegam - tylko schematu, bo w powieści rodzaj relacji między nimi jest całkiem inny, rodzaj czujnego wzajemnego obwąchiwania się. Trudno mi ocenić, czy wizja Polski przedwojennej jest wiarygodna, ale z pewnością jest przekonująca. W szczególności dotyczy to „podziemia” homoseksualnego, które miało swoich ujawnionych reprezentantów, choćby w postaci reżysera Waszyńskiego. Tu przypomina mi się Miłosz ze swoim „niech będzie, że to kuzyn” o współlokatorze poety Czechowicza. A teraz cytaty i ciekawostki.

W Rosji kiszą arbuzy i potem je jedzą, kwaśne i słone, choć wyglądem nie różnią się specjalnie od zwykłych, świeżych arbuzów.

Itka, wychowana w niezbyt gorliwej religijnie rodzinie żydowskiej, ma udawać porządną katolicką pannę. I oto zapoznaje się z nową dla niej religią czytając teksty dla młodzieży.
Czcząc Najświętszą Dziewicę jako najgodniejszą Matkę Bożą, wolną od najmniejszej nawet skazy grzechowej, wskazuje Kościół święty, że chrześcijanie powinni przygotować drogi Panu, a czynią to, zachowując swe serca wolne od złego i wszelkich grzesznych skłonności i uświęcając je dla Boga. Najczystsza Panienka, będąc sama bez zmazy, wyprasza także swoim czcicielom czystość i niewinność serca . Podstawą tej modlitwy jest prawda wiary, że Najświętsza Panna Marja na mocy osobnego przywileju, dzięki zasługom Jezusa Chrystusa, była wolną od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego.
W tym momencie Itka przestaje rozumieć cokolwiek. Urodziła, ale pozostała czysta, inaczej niż wiele dzieciatych panienek? No tak, „osobny przywilej”. A co z Józefem? Żona urodziła cudze dziecko, nie był wkurzony? A w ogóle, czemu była dziewicą, skoro była zamężna? Gdyby dzisiaj rodziny miały naśladować Świętą Rodzinę, to ludzkość wyginęłaby w jednym pokoleniu. Później Itka czyta, jak to Maryja Panna „w progu izdebki stanęła cudna jak zorze, słońce i tęcza razem wzięte, nadziemska wprost, o królewskim majestacie” i powiedziała, że obiadu nie będzie, bo Józef nie dostał zapłaty za pracę. Ale chwilę potem pacnęła się w czoło, przecież mam Dzieciątko, a ono cudownie zapełniło spiżarkę.

[Aleksander wita się z Itką, 2030]
- Aleksander Paczkowski, enchantée
(Powinno niby być „enchanté”, ale zaczynam myśleć, że to bardzo przemyślana pomyłka autora.)

[Adrian na pierwszym spotkaniu z Iną, 5757]
Ma na sobie płócienny garnitur, białą koszulę i czarne espadryle.

[Jedna z niezliczonych sentencji Królowej, 5840]
Kto ma szczęście, temu i wół cielę urodzi.

[O medycynie przedwojennej, 7194]
Lekarze wtedy zalecali papierosy podczas ciąży. Podobno uspokajały.

[Urojenia Iny, 9804]
Przy latarni stoi Dora, trzyma za uzdę osiodłaną zebrę.

[O filmie Dybuk w reżyserii Waszyńskiego, 9884]
najsławniejszy film polski

Waszyński po wojnie ożenił się z leciwą i zamożną hrabiną Tarantini, której nie przeszkadzała jego orientacja seksualna. Zdobył wpływy we włoskim przemyśle filmowym, to jemu zawdzięczamy Sofię Loren.

[O przejściu kanałami w czasie Powstania Warszawskiego, 10501]
brodząc po kostki w fekaliach i szlamie
(Drogie Muzeum Powstania! Wiesz co zrobić, żeby zwiększyć realizm powstańczej przygody...)

PS. Dzieło składa się z powieści i klucza do niej, co jest anonsowane w pełnym tytule. Na szczęście klucz, czyli rodzaj posłowia, nie jest potrzebny w czasie czytania powieści, można spokojnie odłożyć na koniec. To dobra wiadomość dla czytających Poczet w formie ebooka, bo w wersji elektronicznej odsyłacze w przypisach odwołują się do numerów stron w kluczu, rozwiązanie totalnie absurdalne w wersji elektronicznej. Redaktorzy ebooków mają jeszcze sporo do nadrobienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz