Strony
▼
sobota, 13 lipca 2013
360. Połączeni czyli 360
Jeśli tytuł jest hołdem dla miary kąta pełnego, to ja wolę w radianach: 2π. To byłby ładny tytuł: 2π. Połączeni. A jeśli nie chodzi o kąt pełny, to zapewne mamy do czynienia z jakimś mistycyzmem, odczytem pól morfogenetycznych lub wędrówkami analno-astralnymi. Słaby w tym jestem, nie uważałem na lekcjach w szkole, kiedy to przerabialiśmy. W filmie mamy bohaterów z wielu krajów, Słowacji, Austrii, Niemiec, Francji, SZA, Brazylii i Wielkiej Brytanii. W myśl jednego z twierdzeń matematycznych każde (lub prawie każde) dwie osoby na Ziemi da się połączyć łańcuszkiem co najwyżej pięciu osób znających się osobiście. (A może sześciu - to w gruncie rzeczy mało ważne.) Film jest fabularyzowaną ilustracją tego twierdzenia, możemy sobie na przykład zobaczyć, że pewna Słowaczka, która postanowiła sobie dorabiać waginalnie, łączy się z pewnym przestępcą seksualnym z SZA, który właśnie wychodzi z więzienia. W ciągu osób spinających te postaci mamy między innymi mało wiernego męża z Londynu, mało wierną żonę oraz dziewczynę z Brazylii zniesmaczoną mało wiernym chłopakiem. Dla twórców najwyraźniej nie piękno matematyki było inspiracją, lecz chęć ukazania ludzi podejmujących kluczowe w ich życiu decyzje. Udało im się zrobić film intrygujący, bo trudno mówić tutaj o jakimś schemacie fabularnym. Widz oczekujący na zdecydowaną puentę będzie zapewne rozczarowany, ale my z Kwiatkiem uważamy, że jeden z wątków nadaje się szczególnie dla wszystkich pracodawców, którzy po obejrzeniu filmu powinni zrozumieć, że opłaca się nie być chamem dla podwładnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz