I could scream at the altar of a church, with a crucifix stuck deep up my asshole, that I fuck Jesus Christ hard through the hand holes and cream on his crown of thorns, and I will never hit the level of blasphemy that's required for someone to pray to god for their family's pet dog to return home.Chętnie podałbym numer strony, ale nie potrafię. Taka już uroda ebuków, mam gdzieś to, że nie słyszę szelestu kartek i nie czuję zapachu. To nawet lepiej, bo zdarzało mi się czytać książki o zapachu szczyn. Za to strasznie ciężko mi ocenić, czy to, za co się zabieram w postaci ebuka, jest grubą cegłą, czy może średnią. Nawet po przeczytaniu nie bardzo wiem.
Strony
▼
niedziela, 12 maja 2013
God, No! (Penn Jillette)
Znany pogromca bzdur, głównie z duetu z Tellerem, chciał napisać książkę propagującą ateizm, a wyszła mu książka propagująca osobę Penna Jillette'a. To nie musi być koniecznie złe, w końcu każdy, kto pisze, jakoś tam siebie wyraża, choćby pisał o orogenezie hercyńskiej. Zabierając się za tę książkę nie należy liczyć na uporządkowany wywód na rzecz ateizmu, a raczej na ciąg luźno powiązanych ze sobą opowiastek z życia autora pozostających w mniej lub bardziej swobodnym związku z tematem głównym. Jillette jest postacią barwną, występuje do tej pory z Tellerem na pokazach magii, prowadził audycje radiowe, a ja znam go najlepiej z serialu dokumentalnego Bullshit! poświęconego rozmaitym bzdurom, na które ludzie tracą czas i pieniądze (pisałem o nich tu, tu, tu i tu). Niemal obowiązkiem dla ateisty jest danie odporu agnostycyzmowi, Jillette się od tego nie uchyla i chyba mu się udało. Argumentuje prosto: odpowiedź, że „nie wiemy i nigdy się nie dowiemy” (skąd ta pewność?), nie jest w żadnej mierze odpowiedzią na pytanie „czy wierzysz w Boga?”. Jest to zwyczajny unik. O czym jeszcze przeczytamy? O chasydzkich Żydach z Nowego Jorku, którym Jillette pomagał przezwyciężyć religijne przesądy dając im hamburgera do zjedzenia. O wizycie w sex-klubie dla gejów, która zakończyła się klapą, bo nikt nie chciał Jillette'a poderwać, choć ten był gotów na odskok od swojej heteroseksualności. O locie w stanie nieważkości, w trakcie którego Jillette rozebrał się do naga. O siostrze starszej o ponad dwadzieścia lat, która nigdy nie wydałaby brata policji, nawet gdyby planował atak jądrowy na Nowy Jork. O Tellerze, który jest partnerem Jillette'a na scenie, ale - co zaskakujące - wcale nie utrzymują bardzo bliskich kontaktów. Lub o jego fiutku, który przypalił mu się na suszarce podczas wizyty u ex-dziewczyny. To ostatnie pod prowokacyjnym tytułem „The Greatest Story Ever Told”. Oto próbka stylu Jillette'a, zastrzegam, że nie reprezentatywna, a wybrana dla swoistej urody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz