Strony
▼
niedziela, 26 sierpnia 2012
Za co nie podziwiamy Czesława Miłosza
Herbert odradzał lekturę Ziemi Ulro Miłosza. Mam więc przykład, że można Miłosza nie cenić. Jeanne Hersch, na swój sposób znieważona w wierszu Miłosza napisanym po jej śmierci, uważała ponoć, że przez Miłosza przemawia medium. A medium, wiadomo, czasem miewa słabsze dni. I każe się zachwycać encyklikami Jana Pawła II, które, sądząc z przytoczonych cytatów, są komunałami pisanymi uroczystym językiem, choć szczęśliwie w tym przypadku bez odwołań do religii. Gdzie indziej w O podróżach w czasie znajdujemy myśl Kołakowskiego: Albo Bóg - albo nihilizm poznawczy, nie ma nic pośredniego, którą autor przywołuje bezkrytycznie. A to, że na świecie mamy z milion różnych koncepcji Boga lub bogów i sprzecznych wyobrażeń na temat jego oczekiwań - to drobiazg. Mam wrażenie, że upadek filozofii, o którym mówił Bocheński, a który zaczął się bodaj w Odrodzeniu, wciąż jeszcze trwa. Dla sprawiedliwości napiszę, za co podziwiam Miłosza. Pomijam wiele jego dokonań, a wspomnę o rozmowie w radiowej Trojce z redaktor Marcinik, która określiła siebie jako "szczęśliwą radiową kobietę", która ma okazję na żywo rozmawiać z Miłoszem. Jaką życiową wskazówkę ma pan dla naszych słuchaczy? - zapytała. Uważność - odpowiedział Miłosz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz