Strony

niedziela, 26 sierpnia 2012

Za co nie podziwiamy Czesława Miłosza

Herbert odradzał lekturę Ziemi Ulro Miłosza. Mam więc przykład, że można Miłosza nie cenić. Jeanne Hersch, na swój sposób znieważona w wierszu Miłosza napisanym po jej śmierci, uważała ponoć, że przez Miłosza przemawia medium. A medium, wiadomo, czasem miewa słabsze dni. I każe się zachwycać encyklikami Jana Pawła II, które, sądząc z przytoczonych cytatów, są komunałami pisanymi uroczystym językiem, choć szczęśliwie w tym przypadku bez odwołań do religii. Gdzie indziej w O podróżach w czasie znajdujemy myśl Kołakowskiego: Albo Bóg - albo nihilizm poznawczy, nie ma nic pośredniego, którą autor przywołuje bezkrytycznie. A to, że na świecie mamy z milion różnych koncepcji Boga lub bogów i sprzecznych wyobrażeń na temat jego oczekiwań - to drobiazg. Mam wrażenie, że upadek filozofii, o którym mówił Bocheński, a który zaczął się bodaj w Odrodzeniu, wciąż jeszcze trwa. Dla sprawiedliwości napiszę, za co podziwiam Miłosza. Pomijam wiele jego dokonań, a wspomnę o rozmowie w radiowej Trojce z redaktor Marcinik, która określiła siebie jako "szczęśliwą radiową kobietę", która ma okazję na żywo rozmawiać z Miłoszem. Jaką życiową wskazówkę ma pan dla naszych słuchaczy? - zapytała. Uważność - odpowiedział Miłosz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz