Pomniejszyłem obrazki z tego filmu, bo nie dość, że są ruchome, to przedstawiają dwa okazy członków męskich. Rick (Owen Wilson) leży na podłodze obok jacuzzi, w którym przysnął i zasłabł, a wyciągnęli go stamtąd dwaj faceci, którzy wybiegli z sauny słysząc krzyki. Klikając na obrazki można je sobie obejrzeć w powiększeniu, więc być może jakiś nadęty troll zrobi donos i trzeba będzie przechodzić do blogu przez bramkę ostrzegawczą. Te widoczki świadczą o odwadze twórców filmu, zwłaszcza jeśli chodzi o Amerykę, bo z taką zawartością nie dostali zapewne PG-13, czyli na własne życzenie pozbawili się części widowni. Sam film swoim przesłaniem żadnej odwagi nie prezentuje. Dwaj koledzy dostają od żon tygodniową "przepustkę" od małżeństwa, w trakcie której przekonują się, że trudno wrócić na rynek swobodnej wymiany korzyści seksualnych, jeśli się nieco podtatusiało. Ale nawet nie o to chodzi, bo Rick prawie zaliczył, ale wycofał się, bo jak to tak. A panna Leigh była ładna, młoda i chętna. Całość nie powala, ale dialogi miejscami dowcipne. Rick tańczy z Leigh. LEIGH: Jestem tu pierwszy raz. Kolega jest DJ-em. Obiecałam mu, że wpadnę. RICK: To twój chłopak? LEIGH: Nie, raz się mizialiśmy. Tylko troszkę. RICK: A "troszkę" to? LEIGH: Anal. RICK: ?! LEIGH: Żarcik. Dałam mu się pocałować i to był błąd. Tymczasem Fred, kolega na "przepustce", przysiadł się do dziwnych panien (DP1, DP2). DP1: Chude ufoludki chodziły po moim podwórku. Co dziwne, nie bałam się ich. A jak spytały, czy chcę lecieć, weszłam do ich statku. DP2: Dżizas, aleś ty dzielna. Za Chiny bym nie wlazła. DP1: Fred, wszedłbyś do latającego spodku? FRED: Gdyby teraz podleciał, to tak. Rick i Leigh nadal tańczą. Didżej zapuścił ostre rytmy. LEIGH: Czemu sprawdzasz puls? RICK: Miałem skurcz w klatce, ale go roztańczam. LEIGH: Aua. Jakby zgaga? RICK: Nie. Raczej jak powiększające się płytki miażdżycowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz