Strony

piątek, 16 marca 2012

Za krytykę pod sąd

Patrycjo Wanat z radia Tok FM, tobie zawdzięczamy ten wpis. To od ciebie dowiedziałem się, że Jacek Samojłowicz, producent Kac Wawa pozywa do sądu Tomasza Raczka za rzekomo krzywdzącą recenzję tego filmu. Brak mi wyobraźni, by dociec, w jaki sposób sąd może rozstrzygnąć ten spór, jeśli w ogóle zacząłby rozstrzygać. O filmie podobnie wypowiedział się Varga (zob. też tu). Z kolei reżyserka filmu Big Love wdała się w dyskusję z krytykiem Michałem Walkiewiczem. Ku memu zdumieniu przyznam jej trochę racji. Po pierwsze, dyskusja jest lepsza niż sprawa w sądzie. Po drugie, podstawowym celem recenzenta powinno być informowanie, a dopiero w drugiej kolejności zachwyty bądź pomyje. Tu przypomina mi się jedna pani z Tok FM, która narzekała na infantylizm filmu dla dzieci. Nie zajmę stanowiska w kwestii dotrzymania tych standardów przez Walkiewicza, ale zgodzę się z nim z kolei, że film musi się bronić sam, bez interpretacji podsuwanej przez panią reżyser. A jakie artystyczne cele postawił przed sobą Łukasz Karwowski, reżyser filmu Kac Wawa? Chciałem zobaczyć, jak cycki się trzęsą w 3D. Voilà!

Czas na finale grande w wykonaniu Patrycji. Istnieje bardzo wyraźna granica między rozrywką a kulturą, oznajmiła i po omówieniu powyższego tematu przeszła do najnowszej premiery Terlińskiego w Operze Narodowej, Latającego Holendra. Na każde przedstawienie zużyte będzie 75 tysięcy litrów wody. Ja tak czułem, że ta kultura to przede wszystkim lanie wody. Dodajmy jeszcze tę trafną jak zwykle uwagę Kwiatka, który słyszał gdzieś kiedyś o umowności w przedstawieniach teatralnych. Umówmy się, umowność jest passé.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz