Strony
▼
sobota, 21 stycznia 2012
Rzeź czyli Carnage
Co?! Ten film nie ma wersji 3D? No trudno, nie zobaczymy malowniczych wymiocin lecących nam do oczu. Piszą, że to komedia. Nie zauważyłem. Ale to nic. Bo to niezły film jest. Ale też nie taki super fajny. Podstawowy mankament jak dla mnie: to jest na podstawie sztuki teatralnej, a takie produkty stawiam niżej od rasowego kina. Cóż mamy w tym wysokobudżetowym teatrze telewizji? Dwie pary spotykają się, aby porozmawiać o swoich dzieciach, bo jeden jedenastoletni chłopiec wybił drugiemu dwa siekacze. Źle uczynił. Spotkanie przebiega od uprzejmości i uśmiechów, bo jesteśmy kulturalni, do rzucania torebkami o ścianę i łamania tulipanów, bo jesteśmy na skraju wytrzymałości. Acha, jak ludzie się wkurzą, to czasem rzucają tym, co się nawinie! I to prawdziwe jest odkrycie, i fantastyczna rewelacja dla potencjalnych widzów z galaktyki Arkana lub z księżyca Io. I to jest najwłaściwsza widownia dla tego filmu, jak mi się nieprawidłowo zdaje. Bo jako człowiek, który lubi sobie połamać i rzucić od czasu do czasu, nie znajduję wiele nowego w Rzezi. Ale nie odradzam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz