Strony
▼
środa, 6 sierpnia 2025
Salome, opera Richarda Straussa (online na Operavision)
Podstawą libretta był tekst Oscara Wilde'a, którego nie znam, ale i tak wątpię, że został wiernie oddany w operze. Niemniej momentami czuć tego Wilde'a. „Księżyc wygląda dziś dziwnie, przypomina kobietę powstającą z grobu” - śpiewa towarzyszka Narrabota, przełożonego strażników celi świętego Jana. Jej kasandryczne wieszczby spełnią się ku zgubie Narrabota, który za namową Salome złamał królewski rozkaz. Jan trafił do ciupy za obrazę królowej Herodiady, matki Salome. Drugim mężem matki został Herod Antypas, który przez to stał się ojczymem Salome. To drugie małżeństwo było gwałtem na żydowskim prawie, stąd oburzenie Jana i wielu innych poddanych. W wersji operowej Salome była obiektem pożądania wszystkich mężczyzn z wyjątkiem Jana, co sprawiło, że właśnie ów młody prorok stał się jej obiektem pożądania. „Ciało białe jak lilie w polu, jak śniegi na szczytach gór judzkich, włosy ciemne niczym czarne winogrona, jak cedry z Libanu, usta niczym szkarłatny proporzec na szczycie wieży z kości słoniowej, jak w pół przecięty owoc granatu” - śpiewa Salome na widok Jana, choć po chwili miarkuje się widząc niestosowność swoich zalotów. „Oczy niczym smocze jamy, ciało obrzydliwe niczym trędowatego, jak biały mur, w którym czają się skorpiony, wstrętne włosy, sztywne od brudu i kurzu, jak splot węży wokół szyi”. Wiadomo, co dalej, Herod obiecuje Salome spełnienie dowolnego życzenia, jeśli ta przed nim zatańczy. Kiedy po tańcu Salome życzy sobie głowy świętego na srebrnej tacy, Herod wzdraga się mocno, bo - jakkolwiek zdeprawowanym się wydaje - skrócenie Jana o głowę jest jednak bluźnierstwem. Ostatecznie Salome będzie mogła pocałować czerwone usta, wylewając przy tym żale, że Jan nie odwzajemni jej uczuć. Zabieg upodobnienia Heroda do Łukaszenki nie zrobił na mnie większego wrażenia, bo treścią opery nie są dylematy dyktatora zależnego od potężniejszego tyrana, jak nam chcą wmówić twórcy z Gandawy. A muzyka? Nie zarzuciłbym Straussowi, że rozpieszcza słuchacza miłymi dla ucha melodiami. Zaskoczyłaby mnie widzini (feminatyw od „widza”?), która przy goleniu nuciłaby sobie arię Salome wyznającej miłość Janowi. W każdym razie nucenie byłoby dziwniejsze od golenia. Ale poza tym jest dobrze o tyle, że muzyka świetnie podkreśla nastroje i fabularne zwroty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz