Strony

poniedziałek, 7 lipca 2025

28 lat później (28 Years Later)

W sequelu do 28 dni poźniej zombiaki biegały wokół wieży Eiffela, a tymczasem na początku tego filmu dowiadujemy się, że Europa - z wyłączeniem Wielkiej Brytanii - uporała się z nimi. Minął szmat czasu, a brytyjskie zombiaki wciąż żyją, a nawet rozmnażają się płciowo. Poza tym podzieliły się na podgatunki, niektóre są grube i powolne, inne bystre i silne, a koroną tych stworzeń są osobniki „alfa”, wyjątkowo żywotne i trudne do ubicia. Oczywiście bohaterowie zetkną się z takim okazem, którego na swój użytek nazwałem Panem Dyndolem, a dlaczego - tego nie zdradzę. Głównym bohaterem jest Spike, chłopiec ledwo co nastoletni, który mieszka w osadzie odgrodzonej od lądu okresowo zalewaną groblą. Warunki życiowe bliższe są średniowieczu niż współczesnej cywilizacji, żadnych komórek, zero prądu. Nie będę już pisał o tym, co zmotywowało Spike'a, by opuścić swoją bezpieczną siedzibę, ale tak uczyni, dzięki czemu obejrzymy sobie nowy zarażony świat. Cóż, wiemy z góry, że główny bohater ma licencję na przeżycie, więc musi wyjść cało z każdej opresji. Jedna z nich zdarza się parę minut przed końcem filmu, kiedy przychodzi mu z pomocą niespodziewany ratunek. Wyznam, że pierwszy film z serii, czyli 28 dni później, zadziałał na mnie zgodnie z intencją twórców, co jest o tyle dziwne, że żadne wampiry, ani wilkołaki mnie nie ruszają - tak jak nie boję się Wilka z bajki o Czerwonym Kapturku. Niemniej zombiaki z filmu Boyle'a były lekko uprawdopodobnione - i to już wystarczyło. Sequel też jeszcze na mnie zadziałał, ale ta trzecia odsłona już całkiem nie, a to dlatego, że te potworki stały się zbyt umowne. Jasne, że jest trochę napięcia, ale nie tyle, co kiedyś. Końcówka wygląda na zachętę dla widzów, aby pójść na kolejne film z serii. Czuję się zachęcony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz