Strony

piątek, 5 kwietnia 2024

Turandot w Arena di Verona

Piszę o Turandot, bo lubię tę operę Pucciniego, w przeciwieństwie do Cyganerii, do której jeszcze nie dojrzałem i nie rozumiem, dlaczego jest taka popularna i polecana ludziom, którzy zaczęli interesować się operą. Tytułowy spektakl można było obejrzeć w multipleksach, a inną wersję - na przykład w Operze Krakowskiej. W Weronie rzecz wystawił Zeffirelli (śp.) z budżetem, którego na pewno pozazdrościliby w Krakowie. Na pamiątkę zamieszczam tu parę klipów, w pierwszym widzimy przystojnych katów, którzy szykują się do uśmiercenia księcia Persji, bo ów nie rozwiązał zagadek Turandot. Lud Pekinu ekscytuje się zbliżającą się egzekucją.

Potem następuje chóralny śpiew w oczekiwaniu na egzekucję, która ma odbyć się po wschodzie Księżyca. I oto Księżyc wschodzi, a lud Pekinu na widok księcia Persji woła do księżniczki Turandot, aby okazała mu łaskę (efekt Rashōmon często obserwowany w badaniach opinii publicznej). W spektaklu krakowskim książę musiał siedzieć gdzieś na widowni, bo w tę stronę spoglądał lud.

W kolejnym fragmencie widzimy urzędników cesarza, Pinga, Ponga i Panga, którzy wcześniej śpiewali rzewnie o tym, że woleliby przebywać w swoich prowincjonalnych włościach, zamiast szykować się do kolejnej egzekucji (bo właśnie kolejny śmiałek chce zdobyć rękę Turandot). W spektaklu Zeffirellego jest to moment niezwykły, kiedy ukazuje się nam w całej okazałości cesarski pałac z monarchą na tronie. Ze spektaklu krakowskiego nie mogłem sobie przypomnieć tego cesarza - i słusznie, bo prawie go nie było, gdyż pojawił się w postaci jakiejś rozmytej tele-transmisji, zgodnej z ogólną koncepcją SF tego przedstawienia.

Na koniec już nie fragment, a gif, na którym możemy podziwiać kata znęcającego się nad biedną Liu, która przypłaci życiem swoją wierność wobec księcia i jego ojca. Czy za to okrucieństwo książę porzuci zamysł poślubienia księżniczki Turandot? Nie będę spojlerował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz