Strony

piątek, 3 listopada 2023

Jak płakać w miejscach publicznych (Emilia Dłużewska)

Jak dowiemy się z książki, dziewiętnastowieczny niemiecki psychiatra Kraepelin podzielił choroby psychiczne na upośledzające umysł i upośledzające emocje. Swoją drogą, krótki esej o Kraepelinie, który pierwszy opisał wiele chorób, w tym psychozę maniakalno-depresyjną, jest znakomitą częścią opowieści. Autorka miała nieprzyjemność zapaść na taką właśnie psychozę, co nie od razu u niej zdiagnozowano. Na szczęście dla nas, czytelników, z umysłem Emilii jest w porządku, dzięki czemu możemy przeczytać tę niezwykle dowcipną, ale i poruszającą książkę. („Umysł w porządku” to straszliwe uproszczenie, a kto chce się przekonać dlaczego - marsz czytać książkę.) Zaskakujące, że na temat dość ciężki można było napisać tak lekko. Lektura nie jest długa, mnie wystarczył jeden dzień. Taką rzecz można napisać tylko raz w życiu, bo kolejna książka autorki musiałaby być sequelem (czyli powtórką z rozrywki) lub czymś zupełnie innym. Nie miałbym nic przeciwko tej drugiej opcji. A teraz garść cytatów.

Późny kapitalizm jest źródłem wielu wspaniałych wynalazków: od kryptowalut po bieżnie odchudzające dla psów.

Pochłaniają mnie powerpointowe prezentacje dowodzące, że Eurowizja jest częścią planu powszechnej sterylizacji, o czym świadczą tajne symbole ukryte w kostiumie reprezentantki Bułgarii.

(...) przed oczami przesuwają mi się kolejne jego [piekła] kręgi: blond rodzina w lnianych ubraniach i mokasynach; wieczór z winem, planszówką i rozpływaniem się nad nowym filmem Smarzowskiego; ludzie zwracający się do swoich dzieci w wołaczu; Tulipany Dwurnika pod podwieszanym sufitem; wysoko funkcjonujący alkoholizm i nisko funkcjonujące życie seksualne; szerowanie postów Krystyny Jandy…

(...) skoro przyroda traktuje mnie w taki sposób, to kończę z segregacją śmieci i niech sobie radzi sama.

Wiara, że wyleczy cię światło albo zestaw suplementów, jest dokładnie tak samo głupia jak wiara, że ktoś może zostać twarzą depresji. Równie dobrze można by wybierać twarz jedzenia chleba albo twarz wciskania drzemki w telefonie: to może być każdy.

Ilu freudystów trzeba do zmienienia żarówki? (...) Odpowiedź: przynajmniej dwóch – jeden wykręca żarówkę, drugi trzyma penisa, znaczy matkę, znaczy drabinę.
Odpowiedź: wystarczy jeden, to żarówka musi chcieć się zmienić.

Nigdy nie byłam królową asertywności. Ani księżniczką. W sumie daleko mi było nawet do zubożałej-szlachcianki-której-rodzice-rozsyłają-podrasowane-portrety-do-świeżo-owdowiałych-właścicieli-ziemskich-z-drugiego-końca-kraju-licząc-że-nie-będzie-im-się-chciało-tłuc-przez-trzy-dni-powozem-żeby-sprawdzić-towar-na-żywo-przed-zaręczynami asertywności.

Freud mówił, że człowiek zdrowy psychicznie to ten, który jest w stanie kochać i pracować, co samo w sobie pokazuje, że nie był jednak aż takim geniuszem, jak się zwykło mówić. Człowiek zdrowy psychicznie to ten, który jest w stanie prowadzić small talk i śmiać się na The Office.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz