Strony
▼
niedziela, 23 kwietnia 2023
Próba czyli El Test
Główny temat filmu jest określony w pierwszej jego minucie. Przystojna facetka z nadmierną pewnością siebie ogłasza, że są dwa rodzaje ludzi. Ci, którzy dzielą ludzi na dwa rodzaje, i ci, którzy tego nie czynią? - pomyślałem sobie. Nie: ci, którzy kontrolują swoje popędy, i ci, którzy są kontrolowani przez popędy. Dwie sekundy namysłu wystarczą, żeby zdać sobie sprawę z idiotyzmu tego stwierdzenia. Fabuła filmu jest w zasadzie tego ilustracją, więc nie można zarzucać twórcom, że chcą nam wpychać uproszczony obraz świata, ale wizja, że ta niewiasta jest autorką bestsellera i porywa tłumy w czasie swoich wystąpień, jest mocno dziecinna. W jej ujęciu stary pomysł „odroczonej gratyfikacji” sprowadza się do pytania: czy wybierzesz sto tysięcy od razu, czy milion za dziesięć lat? Odpowiedź na to pytanie ma tyleż sensu, co odpowiedź na pytanie, czy oddam życie za ojczyznę. Na szczęście małżeństwo Pauli i Héctora nie musi gdybać, bo ich nadziany przyjaciel Toni składa im taką właśnie ofertę. Pieniądze przydałyby im się bardzo i natychmiast, więc mają orzech do zgryzienia. Podobne filmy określiłem kiedyś „dramatami biesiadnymi”, akcja toczy się w wąskich ramach czasowych i przestrzennych, a momenty zwrotne dotyczą tajemnic przeszłych i aktualnych, które sobie wychodzą na jaw - tutaj dość chaotycznie i średnio sensownie (np. średnio rozgarnięty gość nie powinien atakować kogoś, o kim dobrze wie, że może mu się odwinąć wyjawiając sekret sprzed lat). Tak się składa, że ta znakomita psycholożka ze wstępu to Berta, dziewczyna Toniego. Twórcy mieli chyba nadzieję, że tą postacią rozbawią widzów, oto bowiem orędowniczka kontroli popędów ma wyraźny problem z alkoholem, papierosami i medykamentami. Cóż, mnie bardziej chciało się płakać, ale - stwierdzam z dumą - nie uległem temu popędowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz