Strony

piątek, 23 grudnia 2022

Nie! czyli Nope

Jakby powiedziała babcia Jasia, film miał kozacki zwiastun. Nie odwołałem wakacyjnego wyjazdu, żeby pójść na to do kina, więc obejrzałem niedawno na jednym z netfliksów. Oczekiwania miałem nieco podkręcone, bo wszyscy poza mną znają się na twórcy Peele'u, który, jak mówią, uprawia twórczość filmową na wysokim poziomie. Historia toczy się w słabo zaludnionym amerykańskim pejzażu pagórkowatym. Niejaki OJ ma oryginalną profesję, bo wynajmuje konie do produkcji filmowych. Jeszcze zanim odwiedziła go siostra, widzieliśmy, że w dolinie czai się coś dziwnego, bo od czasu do czasu z nieba spadają gwoździe czy inne żelastwo. Powoli się wszystko wyjaśni, nasze rodzeństwo namówi fachowca do współpracy przy filmie dokumentalnym, na którym chcą się finansowo odbić od dna. Tu i ówdzie omawiacze nieśmiało rzucają sugestie, że chodzi o UFO. Oczywiście nie potwierdzam, nie zaprzeczam, ale zauważę, że przyczajone w fabule zło ma raczej charakter bliższy... (przeszukuję skromne zasoby mózgu) Trupiogłowemu z Barkera. Film nie jest zły, ale nie mieszka w nim nieśmiertelne piękno, które zachwyt wzbudza. Twórcy starają się być oryginalni i trochę im się udaje, momentami kosztem sensu, bo po jaką cholerę tak bardzo eksponuje się w filmie motyw wściekłej małpy. Już ta zmyślona powyżej babcia Jasia robi więcej sensu w tym moim wynurzeniu, choć nie wątpię, że różne wyrafinowane osobowości potrafiłyby tę wściekłą małpę ujrzeć jako element złożonej metafory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz