Strony
▼
środa, 11 maja 2022
Już po wszystkim czyli Save yourselves!
Sipińska chciała wyjechać na wieś, bo głupia nie wiedziała, że typowe odgłosy polskiej wsi to terkot kosiarki do trawy, zgrzyt piły tarczowej i szczekanie psów. Jak miło jest po tym wrócić do miasta i pospacerować wzdłuż ruchliwej ulicy... Su (zaimek: ona) i Jack (zaimek: on) postanawiają skorzystać z okazji i spędzić tydzień w chacie znajomego na odludziu, takim prawdziwym, gdzie nawet szumu kosiarki nie słychać. Postanawiają ambitnie, że w tym czasie wyłączą komórki i komputery. Po paru dniach Su się złamała i zajrzała do telefonu, a tu dziwne stworki właśnie wykańczają ludzkość. Agresorzy dotarli nawet w dzikie okolice, gdzie przebywa nasza para. Ciąg dalszy ma posmak thrillera i to nie tylko ze względu na obcych, ale też na innych ludzi, którzy posuną się do okrutnych świństw, żeby uratować swój tyłek. Dramat nadal będzie dość kameralny, jak przez większość filmu, nie spodziewajcie się zatem żadnych scen z panikującymi tłumami. Nie liczcie również na zwyczajne zakończenie, bo w epilogu dostajemy filmowy odlot, co zakrawa na spojler. Budżet produkcji był za skromny na rozmach, który kojarzy nam się z produkcjami SF. Chyba pierwszy raz w życiu doznałem wrażenia, że zamiast wciskać na siłę motyw SF mogli zrobić z filmu niezłą komedię obyczajową. Życzyłbym sobie, żeby ci kosmici trochę przyhamowali z wtrącaniem się do ludzkich spraw. Rozumiem, że spłacamy dług wdzięczności za Nazcę i piramidy, ale jeśli zaczną mi się wpieprzać do gotowania zupy pomidorowej, to dostaną chochlą w łeb, pełchawkę lub jakąkolwiek inną wystającą część ich anatomii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz