Strony

wtorek, 15 marca 2022

Projekt Adam czyli The Adam Project

Zdumiewająco wiele trupów pada w tym filmie dla dzieci. Wyobrażam sobie ponury wieloodcinkowy spin-off, w którym poznajemy wdowy, wdowców i sieroty po zabitych przez Adamów żołnierzach. A tymczasem jest spoko i na luzie, między jednym zabitym a drugim można zapodać jakąś dowcipną linijkę, których jest pełno w filmie. Film jest mocno prorodzinny, ale w aspekcie tylko jednej rodziny. Adamów jest dwóch, bo jeden jest po czterdziestce i uciekł w roku 2050 do roku 2020, kiedy był ścigany przez żołdaków podstępnej Mayi. Spotyka się z dwunastoletnim sobą (może taką drogą pozyskano relikwię w postaci czaszki dwunastoletniego Jana Chrzciciela, czczoną we Włoszech?), dlatego właśnie jest dwóch Adamów, którzy teraz razem muszą uciekać przed zbirami Mayi. Prawa rządzące podróżami w czasie, niby to niepojęte dla naszych zacofanych mózgów, są tragicznie głupie i w żaden sposób nie wyjaśniają paradoksów związanych z takimi podróżami. Obaj Adamowie tęsknią za swoim zmarłym tatą Louisem (zgadnijcie, kto go zlikwidował), więc będziemy mieli okazję dostać skrętu kiszek patrząc, jak Louis lovcia dojrzałego Adama, czystą miłością ojcowską, a młodszy przytuli się do swojej emocjonalnie zaniedbanej mamy. W kontekście wspomnianych wyżej trupów znajduję w tym urok podobny do larw plujki pospolitej żerujących na padlinie. Jak widać, znęcam się nad tym dziełem wyjątkowo intensywnie, kiedy nie taki szmelc traktowałem ulgowo. No ale skoro w obsadzie mamy Reynoldsa i Ruffalo, można było mieć nadzieję na coś sensowniejszego. Z dwóch poetów, z których jeden mówił „nie porzucaj nadzieje”, a drugi „porzućcie wszelką nadzieję”, ten ostatni wieszczył słuszniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz