Strony
▼
niedziela, 27 marca 2022
Powrót do Reims (Łaźnia Nowa)
Być może jako wnuk umiastowionych chłopów i syn średnio wykształconej inteligencji pracującej mógłbym zagłębiać się w klasowe determinanty, które wpłynęły na moją egzystencję. W przeciwieństwie do Eribona, profesora socjologii, nie mam na to ochoty. Mam za to ochotę przeczytać jego książkę, a jeśli potwierdzi się moje przypuszczenie, że tezą autora jest silna zależność postaw światopoglądowych od czynników klasowych, to wejdę z tym w polemikę. Z mojego punktu widzenia więcej ważą czynniki psychiczne, a nawet psychiatryczne. Na podstawie spektaklu o samej książce niezwykle trudno cokolwiek powiedzieć. Sytuacja dramatyczna to rodzaj wywiadu z autorem prowadzony przez parę dziennikarzy - i to już wszystko. Z początku dziennikarze dominują, praktycznie nie dopuszczając profesora do głosu. W końcówce to profesor wyjdzie na plan pierwszy. Jak znam tych francuskich socjologów, są oni mistrzami ujmowania banalnych w sumie obserwacji w pawie piórka intelektualnego żargonu. I to zostało w spektaklu świetnie wyśmiane, tyle że żargonem posługują się dziennikarze. Mówię „sprawdzam”, a raczej sprawdzę, bo naprawdę mam zamiar przeczytać. W spektaklu profesor stara się tonować nadęty styl, mówiąc wprost o homofobii (z litanią epitetów, z jakimi się spotkał w młodości) i żywiołowo reagując na sugestię, że w jego domu słuchało się Bacha na przemian z Szostakowiczem. Dało to efekt komiczny i choć to humor dość wyszukany, nie widzę w tym przedstawieniu żadnej głębi. Jestem zwyczajnie do tego niepowołany. Głębię mogłyby ujrzeć znane mi niewiasty, które - autentycznie! - w wieku trzydziestu lat potrafiły się rozpłakać na wspomnienie surowej matki z czasów późnej podstawówki. Sądząc po reakcji, na widowni było wiele takich wrażliwych niewiast, w rozmaitym wieku i tylu płci, na ile pozwala dzisiaj Tumblr czy fejs. Ciekawe, że pod koniec grający jednego z dziennikarzy ponętny Yacine Zmit rozebrał się do podkoszulka i slipek - bo niby został obnażony jako nadęty snob? W tym celu równie dobrze mógłby się przebrać za misia z Krupówek, ale gest doceniliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz