Strony

środa, 9 lutego 2022

Supernova

Przyłączamy się do pary jadącej kamperem przez brytyjską prowincję. Zawsze zaskakiwało mnie, że w jednym z ludniejszych krajów świata (w sensie gęstości zaczłowieczenia) jest tyle uroczych, odludnych pejzaży przecinanych gdzieniegdzie wąskimi nitkami asfaltu. Podróżnicy są niemłodzi, a ich związek też liczy sobie wiele wiosen, a mimo to widzimy, że ich uczucie jest wciąż żywe. Kto wie, może spowodowane jest to nieszczęściem, które ich dotknęło, bo u jednej z osób zdiagnozowano postępującą demencję, choć strasznie stara nie jest. O czym będzie twoja nowa powieść, pytają ją wszyscy. Przekonacie się niedługo, odpowiada. Nie wiem, czy się dowiedzą, ale my, widzowie, owszem. Druga z postaci to zdolny muzyk, który wkrótce da koncert po dłuższej przerwie. Dramat jest jakby oczywisty, osoba z demencją, o błyskotliwym umyśle, nie chce się stać ciężarem dla drugiej i przeraża ją bliska przyszłość, w której zapomni wszystkich, których kocha, lubi, szanuje (lub nie), a co najgorsze - zapomni siebie. Dramat oczywisty, ale poruszający dla każdego wrażliwego człowieka obdarzonego elementarną empatią. W tym gronie nie widzę polskich buraczków w rodzaju ministra Czarnka, kuratorki Nowak i episkopalnych drag queenów, bo dla nich problemem nie do przeskoczenia będzie to, że para składa się z dwóch mężczyzn. Sama zagrał Colin Firth, którego w tej roli geja cenię dużo bardziej niż w Samotnym mężczyźnie. Tytuł jest piękną, choć nieco pyszałkowatą przenośnią - rozpadniemy się wyrzucając w ludzki kosmos nasze myśli i dokonania. Tak niestety nie jest. Tak na szczęście nie jest. (Niepotrzebne skreślić.) [X]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz