Strony

poniedziałek, 21 lutego 2022

Moonfall

Kwiatek odkrył przed seansem, że reżyser Emmerich ma męża! Więc jego twórczość to kultura LGBT! Krytykując filmy Emmericha narażacie się na homofobię i zarzut kołtuństwa. Tyle że granice dzisiejszej odczuwanej dyskryminacji przesunęły się nieco. Jeśli tenże Emmerich nakręcił film o Stonewall, to okazało się, że sportretował środowisko białych, cisgenderowych mężczyzn, czyli osób uprzywilejowanych względem - na przykład - transpłciowych kobiet z penisami, które bywają zamykane w żeńskich więzieniach, gdzie dopuszczają się gwałtów. Och, za mówienie o tym głośno w Wielkiej Brytanii idzie się do więzienia za mowę nienawiści - być może właśnie do takiego z kobietami trans. Zaraz, o czym to ja miałem... Acha, o Księżycu. Pamiętamy, że Emmerich lubi przenosić na ekran koszmarne bzdury, te obłąkane majaki o końcu świata według Majów (spojler: nie nastąpił) lub o zlodowaceniu, które u Emmericha zdarzyło się w przeciągu tygodnia. Czy ktoś kiedyś lansował bujdę o Księżycu będącym sztucznym tworem pustym w środku? Nie mam pojęcia, choć żałuję, że Księżyc nie okazał się zbudowany z ementalera. Przez miliardy lat Księżyc zachowywał się przyzwoicie, przestrzegając praw grawitacji, a tu nagle w roku 2022 zaczął przybliżać się do Ziemi. Nikt nie wiąże tych wydarzeń z wypadkami sprzed dziesięciu lat, kiedy na powierzchni Księżyca pojawił się otwór analny, z którego od czasu do czasu wyłaniają się anamorficzne czarne fallusy o złych intencjach. Sprawę utajniono, więc nie wie o tym także i KC, propagator pseudonauki o pustym w środku Księżycu. Nie będę wchodził w detale, jak rozwój przypadków złączy go z szefową NASA i byłym astronautą, którzy wyruszą w beznadziejną misję ratowania Ziemi. Wszystko się pięknie i kretyńsko wyjaśni, a wcześniej obejrzymy Ziemię pogrążoną w grawitacyjnym chaosie, kiedy roje księżycowych głazów spadają na naszą planetę. Zwykle pokazywali jakieś Statuy Wolności, wieże Eiffla lub Tadż Mahale rozwalane w drobny mak, a tym razem tylko jakieś górskie scenerie, w których zagrożeniom stawiają czoła dzielne dzieci ratowników. Słabo wypadło, bo księżycowy gruz jest tak gęsty, że nikt nie powinien ujść z życiem, ale scenariusz przewidział inaczej. Fanem Emmericha nie jestem, ale te jego pocieszne bzdury pojawiają się w kinach na tyle rzadko, że do czasu następnego razu zapewne zdążę zapomnieć, czemu to można sobie darować jego produkty. Więc zapewne pójdę sprawdzić czemu, jak poszedłem tym razem. Uwaga końcowa: to jest w zasadzie typowy film Emmericha, na mniej więcej tym samym poziomie co inne. Jeśli ktoś zbytnio się nad nim pastwi, to niby czego się spodziewał? Nowej Odysei Kosmicznej? Tu emotnę fejspalmem:
🤦‍♂️

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz