Strony

wtorek, 28 września 2021

Jeźdźcy sprawiedliwości czyli Retfærdighedens ryttere

Czy jest zależność niedosłuchu od stopy szpotawej? (Uczony statystyk zapytałby, czy pierwsze jest korelatem drugiego.) Jak wiemy, spożycie mozarelli jest korelatem liczby doktoratów z nauk inżynierskich. Czy rzadkie zjawiska koniecznie muszą być nieprzypadkowe, to znaczy przez kogoś zaplanowane? Rzuciłem sobie kostką do gry dwadzieścia razy: 2, 4, 1, itd. Mam niemal pewność, że gdybyście do końca życia rzucali kostką, nie wylosujecie tych samych liczb w tej samej kolejności. Grubo licząc wyszło mi, że trzeba by parę miliardów lat, żeby wyszło to samo. Albo inaczej: gdyby absolutnie wszyscy ludzie na świecie rzucali non stop kostkami przez rok, wtedy byłaby nawet spora szansa. Zgodzimy się, że dwudziestokrotny rzut kostką daje w efekcie zdarzenie niesłychanie rzadkie, dużo rzadsze niż zbieg okoliczności, o którym mowa w filmie. Nikt jednak nie zapyta, czy ktoś stoi za takim, a nie innym, wynikiem dwudziestokrotnego rzutu kostką. Jednak jeśli mowa o wypadku w metrze, w którym ginie żona Markusa, jesteśmy dziwnie otwarci na hipotezę, że to było ukartowane, zwłaszcza że jedną z ofiar jest świadek koronny zeznający przeciwko gangowi. Po niespodziewanej śmierci żony Markus wraca do kraju z misji wojskowej, tym samym wraca do roli ojca nastoletniej Matyldy. Żyliby sobie spokojnie w ponurym nastroju, gdyby do ich drzwi nie zapukał statystyk Otto z kolegą Lennartem, którzy przekonali Markusa, że wypadek to nie był przypadek. Motywacją Otta była okoliczność, że ustąpił miejsca żonie Markusa, która zginęła zmieciona impetem zderzenia, podczas gdy on ocalał. Jako wytrawny żołnierz, Markus podejmuje brutalne działania odwetowe na gangu, a Otto, Lennart i trzeci kolega chcą mu w tym pomóc. Starają się jak mogą, ale wypadają tylko nieco lepiej niż gang Olsena. Tymczasem ich przeciwnicy to regularne bandziory bez skrupułów. Jak pisał poeta, krew się polała, a potem wyschło, choć po drodze wyskakuje detal, który niweczy cały sens zemsty. (Myśl na boku: dlaczego po dwóch tysiącach lat chrześcijaństwa „sens zemsty” nie brzmi jak oksymoron?) Film jest zbyt niepoważny, by się przejąć krwią i trupami, a zbyt okrutny, by oglądać go jako kino familijne (tym bardziej, że są wątki homo, Godek nie lubi tego). Wracając jeszcze do zdarzeń ekstremalnie nieprawdopodobnych: każdy z nas jest takim zdarzeniem, o czym przeczytalibyśmy w dziele Cezara Kouski, gdyby zostało napisane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz