Strony

czwartek, 29 kwietnia 2021

Stany uprzywilejowane (Marcin Polak)

Weźmy na tapet następujące fakty metafizyczne: (1) kot zawsze spada na cztery łapy oraz (2) kromka zawsze spada masłem na dół. Na ich podstawie można skonstruować obiekt lewitujący złożony z kota, któremu do łap przymocowano kromki chleba z masłem po stronie kocich stóp. Koncept wziąłem z opowiadania Pałac. Opowiadania? W momentach takich jak ten budzi się we mnie buddysta zen wcielony w Czarną Mambę urządzającą krwawą jatkę wszystkim, którzy chcą zaliczyć cokolwiek do czegokolwiek. Ale cóż, jak zauważono, nawet w Krainie Grzybów język organizuje rzeczywistość jednak. Te opowiadania to porządne strumienie świadomości nieskalane pointami, w których można wykąpać swój nagi umysł, w każdym razie mnie się udało. Nie każdemu i nie każdej to zapewne się powiedzie, bo autor nadaje na falach częstotliwości filozoficznej, z amplitudą absurdu, do czego mój aparat odbiorczy okazał się dziwnie dobrze dostrojony. To oczywiście złowieszczo świadczy o innych moich kompetencjach życiowych. Cóż, jakoś się z tym do śmierci przemęczę.

[49, Instrukcja napisania powieści bernhardowskiej]
W szkole od małego każą nam powtarzać „Litwo, ojczyzno moja”. Uczymy się na pamięć tych wywrotowych słów, które właściwie likwidują nam tożsamość i niweczą nasze wnętrza, tak trzeba powiedzieć. W środku każdy Polak nosi tę sprzeczność, która wprowadza w jego życie nieusuwalny niepokój. Wszyscy jesteśmy Polakami, będąc jednocześnie, co jest niemożliwe, Litwinami.

[62, jw.]
(...) mózg Pascala uruchomił się ponownie, pomiędzy pierwszą a drugą częścią Myśli, ale był to już mózg z wgranym Chrystusem Królem i kościołem jako Jego narzędziem. Chrześcijaństwo nie pozwoliło Pascalowi dojrzeć, geniusz, zamiast zostać geniuszem tragicznym, wybrał pozycję chrześcijańskiego zeloty, ze strachu przed otchłanią.

[94, jw.]
Z polskich profesorów filozofii najgorsi są więc profesorowie zajmujący się tak zwaną filozofią chrześcijańską, czyli profesorowie katoliccy, a najgorsi z najgorszych są katoliccy profesorowie zatrudnieni na uniwersytetach wyznaniowych. Tak się po prostu nieszczęśliwie złożyło. Zamiast filozofią profesorowie ci zajmują się wyłącznie katolicką propagandą. Otrzymują oni regularną pensję za zmyślanie pseudofilozoficznych uzasadnień dla katolickich dogmatów. Ukrywają przy tym elementarny fakt, że nic o niczym nie wiadomo.

[116, jw.]
Arystokracja katolicko-polska, źle zaczytana w aforystyce Nietzschego, ze złej strony w niej zaczytana, pod niewłaściwym kątem, by tak powiedzieć, poparła, przynajmniej w duchu i przynajmniej w części, idee prowadzące do nazistowskich obozów śmierci, o czym się głośno nie mówi, ale potomkowie tej arystokracji dobrze o tym wiedzą. Czytano paragraf dwieście trzydziesty dziewiąty Poza dobrem i złem, uczono się go na pamięć, jednocześnie pomijano paragraf dwieście pięćdziesiąty itd.

[122, jw.]
Ginko nie dał się dwa razy prosić. Bez wahania pocałował Karłowicza, namiętnie, prawdziwie, długo (...)

[152, Przeciąganie struny]
Święty Augustyn był z powodu swojej młodzieńczej kradzieży niepocieszony, używał jej później, już jako dorosły człowiek, do samobiczowania, ale też dla ładnego metaforycznego zestawienia tego samobiczowania z samobiczowaniem z powodu dziewięcioletniej przynależności do sekty manichejczyków. Kobietę, którą zostawił samą z dzieckiem, załatwia natomiast z pełnym profesjonalizmem; wielkodusznie, choć nie bez słusznego gniewu, wybacza jej uwiedzenie, którego dopuściła się na nim w jego młodym wieku męskim.

[167, Grześ]
(...) przed zejściem poszedłem jeszcze tylko spokojnie na szczyt, gdzie pod krzyżem z napisem „Grześ” (1665 m. n.p.m.) stała jakaś rodzina.
Taternikiem nie jestem, ale z tym Grzesiem coś jest nie halo. Dzieci, jeśli chcecie fachowo o Tatrach, to do Nyki lepiej sięgnijcie.

[171, jw.]
– Tak, ona też we mnie skończyła karierę. Nie ma na czym postawić stopy, wszystko się wali, czuję w sobie pustkę po karierze Maryli Rodowicz – powiedziała Grażka w Dolinie Chochołowskiej. 

[196, Mianserynowy sen]
(...) gdybym na własne oczy nie zobaczył scen, jakie wydarzyły się wtedy na kampusie Uniwersytetu Jagiellońskiego w dzielnicy Ruczaj-Zaborze, nieopodal Kobierzyna, gdzie mieści się Szpital Kliniczny im. Józefa Babińskiego, z którego Piotr Sylwester najwyraźniej dopiero co wyszedł na tygodniową przepustkę i od razu skierował swe zamaszyste kroki na konferencję filozoficzną o sztuce (...)

[205, jw.]
(...) po czym nastąpiła w moim życiu transformacja interpersonalnej sieci relacji.
Rozwód, mówiąc po ludzku.

[227, Pałac]
zbiorowy ampleksus żab 
To fascynacja Xawerego, jednego z bohaterów opowiadania. 

[313, Łuny wędrujące]
Za Eliadę oddałbym godzinę wakacji. 
Eliadę Adama Wiedemanna

[316, Świętowanie]
W Polsce życie jest przeważnie brutalne, rodacy ćpają cukier, alkohol i Jezusa, więc trudno się dziwić, że agresja gdzieniegdzie wzbiera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz