Strony

czwartek, 27 czerwca 2019

Pornografia masowego rażenia

To było dawno temu. W roku 2002 wojska izraelskie zajęły stacje telewizyjne w Ramallah i zaczęły emitować materiały w języku hebrajskim oraz pornograficzne klipy. Liczyły zapewne na odciągnięcie Palestyńczyków od walki z nimi. Epizod to piękny i chlubny na kartach historii współczesnego Izraela. Dowiedziałem się o tym z filmiku, w którym jeden z uczestników spotkania z Davem Rubinem nawiązał do tych wydarzeń w kontekście libertariańskiego światopoglądu Rubina, wedle którego władza ma się odczepić od obywateli. Jak rozumiem, na tym przykładzie wolność rozpowszechniania pornografii staje się dyskusyjna, skoro można ją kiedy indziej traktować jako broń. Teza pytającego, jak ją pojmuję, była taka, że państwo jednak musi regulować pewne rzeczy i na przykład karać za emitowanie pornografii, jeśli miałaby bez przeszkód docierać do osób, które sobie jej nie życzą lub nie powinny jej oglądać. Zakładam, że nie chodziło o jej całkowity zakaz, bo to zawsze głupi pomysł. Sam Rubin wystąpił na uniwersytecie w Nebrasce, gdzie - jak to zwykle on - miał okazję znowu popychać te swoje pierdoły o biednych konserwatystach, którym lewactwo zamyka usta, zwłaszcza na uniwersytetach. Widzicie ironię sytuacji? Wypierdek Rubin nie widzi lub nie chce widzieć, że jest maskotką prawiczków, którzy - gdyby tylko mogli - bardzo chętnie zdelegalizowaliby jego homoseksualne małżeństwo. Ale po co to widzieć, skoro przymykając oczy można kosić niezłą kasę od prawicowych sponsorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz