Strony

czwartek, 3 stycznia 2019

Kraina cieni czyli Shadowlands

Matko bosko gejowska! Cóż ten David wyczynia... Film składa się z trzech oddzielnych części, a w zasadzie jest to miniserial sklejony w jeden film. Pierwsza to bardzo psychicznie chora opowieść o chirurgu z czasów po pierwszej wojnie światowej, ale bez kurczowego trzymania się realiów. Chirurg owładnięty jest manią cielesnej perfekcyjności, czym moglibyśmy od biedy wytłumaczyć jego liczne zabójstwa (nawet dwóch obmacujących się króliczków), ale już nie tego steku nonsensów, jakim jest autorski akompaniament lingwistyczny. Druga część to opowieść z lat mniej więcej pięćdziesiątych, dwóch miłych chłopców udaje się na miłosny pobyt pod namiot do lasu. Oczywiście ukrywają się przed światem, ale odkrywają obecność jeszcze jednego chłopca, tak jak oni – obdarzonego miłą dla oka muskulaturą. Trzecia część to okropnie sentymentalna historia w stylu Love Story, tak się strasznie kochali, ale jeden z nich umarł! A ten, który przeżył, męki przeżywa wspominając utraconą miłość. Szkoda, że Davida ponosi ta artystyczna paranoja, nie pierwszy raz zresztą. Wiemy, że kino gtm bywa schematyczne i banalne, ale Kraina cieni nie jest sensowną na to odpowiedzią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz