Strony

poniedziałek, 28 maja 2018

Kochankowie czują bluesa czyli Even Lovers Get the Blues

Kochankowie może czują, ale czy ja poczułem? Zawyłem w momencie, w którym film na parę minut zmienił się w musical, kiedy byłem dość pewny tego, że oglądam porządny, półpornograficzny film nie wiadomo o czym. A tu taka wpadka! Przesadzam oczywiście, film jest o czymś, a konkretnie o seksie w związkach. Partner Any zaliczył zgon po seksie z nią, a po jego enterrement puszczają jej hamulce, dzięki czemu ubogaca się seksualnie z wieloma partnerami. Panna Léo i jej partner Louis prowadzą spór o spłodzenie potomstwa. Najciekawszy jest przypadek Graciana, który próbuje urozmaicać sobie seks z Dalhią przebierając się za strażaka, co się zresztą średnio udaje, choć doceniliśmy całkiem ładny wzwód. Bardziej udaje się seks Graciana z gejem Arthurem, który dostaje miejsce na kanapce w mieszkaniu Graciana i Dalhii, choć na problemy wywołane tym ménage à trois trzeba będzie trochę zaczekać. Co to wszystko znaczy? Lubię się zastanawiać nad takimi kwestiami, ale tę odłożę chwilowo na bok, bo najpierw muszę przemyśleć Aquamana, który w pornograficznej przeróbce Marvela oddał się Batmanowi, Supermanowi i Zielonej Latarni, choć nie wiem, czy w tej kolejności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz