Strony

czwartek, 4 stycznia 2018

Tom of Finland

Z czego znamy Finlandię? Z Sibeliusa, Nokii i Toma of Finland. Ten ostatni jest artystą specyficznym, ale jednak, więc ma swoje miejsce w galeriach sztuki współczesnej na całym świecie, a więc także w ojczyźnie. Podobno na te wystawy są prowadzane wycieczki fińskiej dziatwy szkolnej, aby mogły wbić się w dumę z powodu osiągnięć swojego narodu. W czasach kiedy Tom, a raczej Touko, zaczynał tworzyć swoje rysunki, czyli niedługo po drugiej wojnie, w której zresztą walczył, geje nie mieli lekko, bo w odróżnieniu od Polski za profanację organów płciowych byli ścigani przez inne organy. Nie można rzec, że Touko był jakoś szczególnie prześladowany, mieszkał razem ze swoim „kolegą”, a jego mało tolerancyjna siostra jakoś to znosiła. Pewnego razu Touko wysłał swoje prace do Los Angeles i to zmieniło jego życie na zawsze (pardon, teraz przecież się mówi: „odtąd nic nie było takie samo”; to moje ulubione kalectwo językowe pochodzenia angielskiego). Trzeba Tomowi przyznać, że wizerunkiem pakera w skórach zdominował sztukę erotyczną dla gejów - chyba do dziś to się nie zestarzało, choć niejeden ideał męskiej urody z dawnych lat by nas zdziwił, na przykład Rudolf Valentino. Twórcy filmu próbują nam wmówić, że prace Toma dodawały gejom pewności siebie w homofobicznym świecie, ale to już nie te czasy. Teraz przeżywamy na ogół frustrację, bo mało kto przypomina wyglądem postaci z jego rysunków, zwłaszcza w zakresie organów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz