Strony

piątek, 26 stycznia 2018

Pomniejszenie czyli Downsizing

Wciąż czekamy na podręcznik pielęgnacji niemowląt, który omówi zagadnienie tytułowe w aspekcie końca świata, a na razie mamy film, który zapowiadał się jako lekka komedia, a jest filmem katastroficznym, chociaż bez wybuchów i trzęsień ziemi. Nie jest znowu tak źle, planeta Ziemia przetrwa, ale jest szansa, że wyginą ludzie, co wstrząsnęło jednym z bohaterów, bo przepadnie dorobek myśli ludzkiej. Mam całkiem odmienne odczucia, trochę w stylu Stewarta, który sensownie pyta, czy możemy być dumni z osiągnięć człowieka, skoro najpewniej nie przetrwamy jako gatunek tyle co krokodyle. Pomniejszenie daje tę przyjemną korzyść, że mając na koncie parę tysięcy dolarów stajemy się krezusami, bo po około dziesięciokrotnej redukcji wzrostu potrzebujemy podobno tysiąc razy mniej jedzenia i innych dóbr. Nie ma żadnych cudów, tylko nauka, ale jakaś inna od naszej, która obecnie twierdzi, że mniejsze organizmy potrzebują proporcjonalnie więcej żywności niż te większe, jak te sikorki, co dziennie jedzą tyle, ile ważą. A o tym w filmie nam nie mówią. Nie wspomną również o tym, że krasnoludki byłyby niezwykle silne w proporcji do nas i swobodnie mogłyby unieść ciężar dwa razy większy od siebie. Czego jeszcze nie ma? Nie ma lekkiego deszczu, który przemoczyłby krasnoludka do suchej nitki, nie ma kotków, które by chętnie sobie zapolowały na ludzika, nie ma much wielkości głowy, nie ma świata z maleńkiej perspektywy, w której na przykład można by sobie zmoczyć buty nieopatrznie wdeptując w kroplę rosy. No to co jest? Wychodzi mi na to, że katastroficzna bajka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz