Strony

niedziela, 11 czerwca 2017

Mumia czyli The Mummy

Dokąd idziesz, Kopciuszku? - zapytał wilkołak Frankensteina przebranego za Czerwonego Kapturka. Do Drakuli idę, bo jest u niego Iron Man, żeby z nim pogadać o obudzeniu Śpiącego Królewicza - odparł Lincoln, pogromca wampirów, bo czemu nie? Ten film, zdecydowanie nie dla męskich mężczyzn, na pewno poleciłaby Krystyna Janda, zwłaszcza że w głównych rolach zobaczymy trzykrotnego nominata do nagród akademii, a nawet jednego zdobywcę nagrody. W takim razie musi to być piękny film, w którym postmodernijebistycznie pomieszano wątki znane wcześniej, skoro nie kto inny jak doktor Jekyll stoi na czele dzielnych pogromców zła, które chwilowo przybrało postać zmartwychwstałej mumii. Prawda w oczy kole, bo okazuje się, że to Egipcjanie czcili prawdziwych bogów, nie żadni chrześcijanie czy muzułmanie. Egipska księżniczka siłą woli rozpieprza pół Londynu, ale nadal musi się posiłkować wsparciem oddziałów swoich zombi. Zwykle takie hollyłódzkie, bezsensowne, wielkobudżetowe gnioty przynajmniej nas rozbawią, ale tym razem zrobili to na serio, a to już jest istna kolonoskopia mózgu, jak by powiedział Hank Moody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz