Strony

sobota, 2 lipca 2016

Czy Benedykt poradził sobie z homoseksualnym lobby w Kościele rzymskokatolickim?

Benedykt przerwał milczenie i w wywiadzie-rzece wspomniał o homoseksualnym lobby w kurii rzymskiej, z którym rzekomo się uporał. Targnęło mną podejrzenie, że chodzi o tych panów duchownych, którzy organizowali sobie homoseksualne orgie, bo cholera wie, w jakim znaczeniu użyte jest słowo „lobby”. Ze słów Benedykta wnoszę, że chodziło raczej o grupę paru osób, które chciało przekonać władze do zmiany stanowiska w sprawie gejów. Jak rozumiem, takie szalenie niebezpieczne osoby należy pacyfikować. A może miały jakieś sensowne argumenty? Może zwróciły uwagę na to, że wielu przykazań biblijnych nie traktujemy już tak serio? Pomińmy już ofiary ze zwierząt, te targi o to, czy osiołka można zamienić na koźlątko, ale co zrobić z bezwzględnym zakazem rozwodów sformułowanym przez Jezusa? Który nic a nic nie mówił o gejach. Można rzecz jasna wyobrazić sobie scenariusz bardziej dla Benedykta przyjazny, że owo „lobby” grało nieczysto, używało na rzecz swojej sprawy dworskich intryg lub podstępów - wtedy jego poskromienie jest już bardziej zrozumiałe. Ale czy Benedykt naprawdę zakończył sprawę? Biorąc pod uwagę niedawne wystąpienie kardynała Reinharda Marxa z Monachium - nie do końca. Poniżej zamieszczam zrzut ekranu ze stroną Frondy o kardynale Turksonie z Ghany, który potępia Ugandę za kryminalizację homoseksualizmu. Ciekawe, co Fronda na to, że na jej stronach wyświetlają się reklamy gadżetów dla gejów :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz