Strony

wtorek, 25 sierpnia 2015

Papieże i seks (Eric Frattini)

Wszyscy znamy historię papieża Borgii, czyli Aleksandra VI, ojca świętego trzech synów i córki (jeśli uwzględnimy tylko jedną niewiastę w jego życiu). Ale pozostali byli cnotliwi? Otóż nie bardzo, bo choć Kościół raz po raz potwierdzał obowiązkowy celibat księży, jakoś przez wieki nie udawało się tego wprowadzić w życie. Żeby choć trochę się do ideału przybliżyć, utrudniano życie księżom, którzy nie chcieli zrezygnować z konkubin, na przykład nakładano na nich podatek, który zasilał kasę papieską. Zresztą w tym aspekcie pomysłowość władz kościelnych była dużo szersza, bo podatkiem obłożono również rzymskie kurwy (a było ich podobno parędziesiąt tysięcy), co autor nazywa uroczo świętym stręczycielstwem. Zdarzali się jacyś niewydarzeni papieże Celestyni, którzy trzymali się celibatu, ale szybko rezygnowali z urzędu, a dokładniej - szare eminencje kościelne z nich rezygnowały. Irytujący nacisk na bezżenność księży ze strony papieży, kardynałów i biskupów z ich oficjalnymi kochankami przyczynił się po części do sukcesu reformacji Lutra, który w swoim podejściu sola scriptura nie uznał celibatu za konieczność. Mniejsza bądź większa rozwiązłość na dworze papieskim panowała mniej więcej do Piusa VI, który miał nieszczęście zasiadać na tronie Piotrowym w epoce napoleońskiej. Ponieważ zadarł z cesarzem Francuzów, dokonał żywota w twierdzy Valence, a po śmierci nie urządzono mu katolickiego pogrzebu, za to ufundowano tablicę z napisem „Obywatel Giovanni Braschi, zawód papież”. To koniec papiestwa, jak wtedy sądzono, i w istocie był to koniec papiestwa, jakie znaliśmy do tej pory - następni papieże byli już na ogół cnotliwymi starcami. Do nich jeszcze wrócę, bo teraz słowo o książce. Jest ona w zasadzie dość nużąca wyliczanką, ale ze względu na temat - czyta się. Wydawnictwo mogłoby postarać się o staranniejszą korektę, a tłumaczka - o wzbogacenie słownictwa („zacny” w ironicznym użyciu występuje tu chyba ze dwadzieścia razy). Sam autor momentami dość bałaganiarsko snuje opowieść (o ile to nie sprawka przekładu), bo zmienia imiona bohaterom ze zdania na zdanie. Poza tym mógłby nam wytłumaczyć, po co napisał swoją książkę, skoro Cawthorne opublikował wcześniej Sex Lives of the Popes. Dość marudzenia, bo w tym bogatym panteonie postaci na tronie papieskim znajdują się przypadki przedziwne (z naszego punktu widzenia). Przez wiele stuleci nie konklawe decydowało o wyborze papieża, lecz okoliczności historyczne. Te doprowadziły do wyboru Jana XII, który został papieżem mając lat siedemnaście w roku 955, a zmarł w wieku lat dwudziestu czterech w łóżku swojej kochanki, kiedy jej mąż przyłożył mu młotem w głowę. Kolejna ciekawostka to Benedykt IX wybrany na papieża w roku 1032 w wieku lat dziesięciu, który w czasie swojego panowania zadziwił wszystkich swoim rozpasaniem i prostactwem. Urządzał w swoim pałacu homoseksualne orgie, a w 1045 zrezygnował z urzędu, aby móc ożenić się z kuzynką. Później wrócił na tron w 1048 roku, ale niedługo potem został z niego usunięty przez cesarza. Ten właśnie papież targował się z polskim królem Kazimierzem o dyspensę, bowiem nasz król złożył wcześniej śluby zakonne, z których chciał się wykupić. Wspomnijmy jeszcze słodką Lukrecję Borgię, która przewodziła zebraniom kardynałów ubrana w prześwitujące tiule, a dyskutowała z nimi palące kwestie rozpusty i seksu z szeroko rozłożonymi nogami. Wracając do papieży nam bliższych, wspomnijmy o Janie Pawle Drugim. Według autora niewykluczone jest, że nasz papież zawarł ślub z bliską mu dziewczyną, ale w sumie mało to jest przekonujące. Z kolei jego poprzednik, Paweł VI, był podejrzewany o homoseksualizm, co ciekawe, odniósł się do tego publicznie prosząc o modlitwę w jego intencji. Poza tym poruszana jest kwestia oczywista w tym kontekście - pedofilia w Kościele katolickim i jej instytucjonalne tuszowanie. Benedykt Szesnasty ma na tym polu szczególne osiągnięcia w czasach, kiedy jeszcze nie był papieżem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz