Zwykle to muzyka jest ilustracją dla tekstu, ale ja mam gorszy pomysł (©Szymborska), bo odwrócę te role. Powyższa pieśń zawsze mnie bawiła, a teraz nawet wiem dlaczego. Autorem tekstu jest bowiem Przybora, a muzyki - Wasowski. Z góry proszę Joannę Szczepkowską o wybaczenie, bo to o niej napiszę słów kilka. Otóż trwa podobno jakaś wymiana opinii, jakieś tarło poglądów ma miejsce z okazji rozstania Szczepkowskiej z koncernem Agora. Myślę, że opinia publiczna w mojej osobie doceniłaby to bardziej, gdyby rozejście przebiegało w duchu Przybory. Motyka - to zbyt wiele powiedziane, ja się z pięściakiem na słońce porywam, bo tu przecież idzie o imponderabilia. Jak w subtelnych regionach obraca się myśl Szczepkowskiej, można było się przekonać z jej rozmowy z Raczkiem, a tematem była prezentacja antytwarzy aktorki w czasie spektaklu wyreżyserowanego przez Lupę, który zasłużył sobie, aby mu pokazać [... - unikać rymów! mówiła pani od polskiego]. Nazbyt usłużny Raczek podsuwał coraz to nowe interpretacje owego aktu okazicielstwa, lecz słabo trafiał. Ależ skąd! - powtarzała Szczepkowska, po czym tłumaczyła zawile, czemu takie Raczkowe postawienie sprawy spłyca i wypacza sens jej artystycznego wypięcia. Utkwiłem wówczas w przekonaniu, że ja tym bardziej nie jestem w stanie oddać sensu i głębi, ale czy to powód, aby się powstrzymać?! Spór z Agorą dotyczy Oka, księdza, który zdołał przekonać szerokie masy zwłaszcza ludności wiejskiej o szalonym niebezpieczeństwie tak zwanej ideologii gender. Oko oczywiście nie reprezentuje żadnej ideologii, lecz prawdę nagą niczym pośladki Szczepkowskiej. Krytyka gender jest nieodłączna od potępiania homoseksualnego lobby, za co podobno spotkał Oko publiczny lincz werbalny, jak onegdaj Szczepkowską za jej wypowiedzi o homolobby w polskim teatrze. Ależ skąd, tego ostatniego nie należy w żadnym wypadku łączyć z Lupą, ale - ups! - właśnie połączyłem. Jak opowiadała rozżalona, niegodziwcy przypięli jej łatkę homofobki i antysemitki. Logiczne jest więc jej wystąpienie w obronie Oka, z zastrzeżeniem, że konkretnych poglądów nie podziela, ale solidaryzuje się z ofiarą niewybrednych ataków. Droga Joanno Szczepkowska, stań też w obronie posłanki Pawłowiczówny, która niedawno wyprowadziła z błędu Warzechę twierdząc, że środowiska homoseksualne są Pawłowiczównie wdzięczne za jej (skądinąd bezowocne) usiłowania, aby leczenie homoseksualizmu było finansowane z budżetu NFZ. Wydłuży się kolejka po endoprotezy biodra, emerytki będą cierpieć, ale w słusznej sprawie. Owa wdzięczność homoseksualistów ma posmak niegdysiejszych wystąpień wrogów klasowych, którzy przejrzawszy na oko gorliwie opowiadali się po stronie właściwego ustroju. Wróćmy do Szczepkowskiej. Zgadzam się, że ataki bywają niewybredne i niesmaczne, jak w przypadku tej pani, która zawołała policję, bo sąsiedzi prowadzą się niemoralnie. Proszę bardzo - wyjaśniała funkcjonariuszowi - pan odsunie sobie tę szafkę, tam dziurkę w ścianie wywierciłam, przez nią sypialnię widać, tam te obrzydliwości się odbywają. Zaręczam Szczepkowskiej, że w internetowym ścieku każda publiczna osoba została zmieszana z błotem i wykąpana w szambie, tylko trzeba wiedzieć gdzie szukać. Trudno mi natomiast uwierzyć, że znane osoby podpisane imieniem i nazwiskiem rzucają wulgarne oskarżenia. Zapytałem onegdaj zwolennika prezydenta Kaczyńskiego o przykład podłej denuncjacji autorstwa Paradowskiej wobec jego osoby. „Prezydent jest niekompetentny” - bo kogoś do jakiejś funkcji powołał. A to dowaliła...! Jeszcze pozostaje subtelna dystynkcja między atakiem personalnym a rzeczowym. Stwierdzenie, że Oko mówi bzdury, bo jest księdzem, to atak personalny zapewne. Fe. Ale jakoś nie bardzo chce mi się bronić tezy, że znacznie lepiej powiedzieć „Oko mówi jak kretyn” zamiast „Oko jest jest kretynem, bo mówi, że...”. Warto pewnie występować w obronie kultury i taktu w publicznej dyskusji, czy to argumentując, czy wypinając pośladki. Ale jeszcze bardziej warto się szanować i unikać ustawiania własnej osoby u boku takich postaci jak Oko, czy Pawłowiczówna. Piękne jest to, że mogę zachęcać Szczepkowską, aby wszystko to, co tutaj napisałem, miała właśnie w tym miejscu, którego okazaniem tak uroczo polemizowała z Lupą na ważkie tematy. Żal mi trochę Hanny Banaszak, którą tu utytłałem w jakimś syfku, zupełnie niezasłużenie, ale liczę na wyrozumiałość.
Strony
▼
piątek, 25 kwietnia 2014
Hanna Banaszak - Żegnaj, kotku
Zwykle to muzyka jest ilustracją dla tekstu, ale ja mam gorszy pomysł (©Szymborska), bo odwrócę te role. Powyższa pieśń zawsze mnie bawiła, a teraz nawet wiem dlaczego. Autorem tekstu jest bowiem Przybora, a muzyki - Wasowski. Z góry proszę Joannę Szczepkowską o wybaczenie, bo to o niej napiszę słów kilka. Otóż trwa podobno jakaś wymiana opinii, jakieś tarło poglądów ma miejsce z okazji rozstania Szczepkowskiej z koncernem Agora. Myślę, że opinia publiczna w mojej osobie doceniłaby to bardziej, gdyby rozejście przebiegało w duchu Przybory. Motyka - to zbyt wiele powiedziane, ja się z pięściakiem na słońce porywam, bo tu przecież idzie o imponderabilia. Jak w subtelnych regionach obraca się myśl Szczepkowskiej, można było się przekonać z jej rozmowy z Raczkiem, a tematem była prezentacja antytwarzy aktorki w czasie spektaklu wyreżyserowanego przez Lupę, który zasłużył sobie, aby mu pokazać [... - unikać rymów! mówiła pani od polskiego]. Nazbyt usłużny Raczek podsuwał coraz to nowe interpretacje owego aktu okazicielstwa, lecz słabo trafiał. Ależ skąd! - powtarzała Szczepkowska, po czym tłumaczyła zawile, czemu takie Raczkowe postawienie sprawy spłyca i wypacza sens jej artystycznego wypięcia. Utkwiłem wówczas w przekonaniu, że ja tym bardziej nie jestem w stanie oddać sensu i głębi, ale czy to powód, aby się powstrzymać?! Spór z Agorą dotyczy Oka, księdza, który zdołał przekonać szerokie masy zwłaszcza ludności wiejskiej o szalonym niebezpieczeństwie tak zwanej ideologii gender. Oko oczywiście nie reprezentuje żadnej ideologii, lecz prawdę nagą niczym pośladki Szczepkowskiej. Krytyka gender jest nieodłączna od potępiania homoseksualnego lobby, za co podobno spotkał Oko publiczny lincz werbalny, jak onegdaj Szczepkowską za jej wypowiedzi o homolobby w polskim teatrze. Ależ skąd, tego ostatniego nie należy w żadnym wypadku łączyć z Lupą, ale - ups! - właśnie połączyłem. Jak opowiadała rozżalona, niegodziwcy przypięli jej łatkę homofobki i antysemitki. Logiczne jest więc jej wystąpienie w obronie Oka, z zastrzeżeniem, że konkretnych poglądów nie podziela, ale solidaryzuje się z ofiarą niewybrednych ataków. Droga Joanno Szczepkowska, stań też w obronie posłanki Pawłowiczówny, która niedawno wyprowadziła z błędu Warzechę twierdząc, że środowiska homoseksualne są Pawłowiczównie wdzięczne za jej (skądinąd bezowocne) usiłowania, aby leczenie homoseksualizmu było finansowane z budżetu NFZ. Wydłuży się kolejka po endoprotezy biodra, emerytki będą cierpieć, ale w słusznej sprawie. Owa wdzięczność homoseksualistów ma posmak niegdysiejszych wystąpień wrogów klasowych, którzy przejrzawszy na oko gorliwie opowiadali się po stronie właściwego ustroju. Wróćmy do Szczepkowskiej. Zgadzam się, że ataki bywają niewybredne i niesmaczne, jak w przypadku tej pani, która zawołała policję, bo sąsiedzi prowadzą się niemoralnie. Proszę bardzo - wyjaśniała funkcjonariuszowi - pan odsunie sobie tę szafkę, tam dziurkę w ścianie wywierciłam, przez nią sypialnię widać, tam te obrzydliwości się odbywają. Zaręczam Szczepkowskiej, że w internetowym ścieku każda publiczna osoba została zmieszana z błotem i wykąpana w szambie, tylko trzeba wiedzieć gdzie szukać. Trudno mi natomiast uwierzyć, że znane osoby podpisane imieniem i nazwiskiem rzucają wulgarne oskarżenia. Zapytałem onegdaj zwolennika prezydenta Kaczyńskiego o przykład podłej denuncjacji autorstwa Paradowskiej wobec jego osoby. „Prezydent jest niekompetentny” - bo kogoś do jakiejś funkcji powołał. A to dowaliła...! Jeszcze pozostaje subtelna dystynkcja między atakiem personalnym a rzeczowym. Stwierdzenie, że Oko mówi bzdury, bo jest księdzem, to atak personalny zapewne. Fe. Ale jakoś nie bardzo chce mi się bronić tezy, że znacznie lepiej powiedzieć „Oko mówi jak kretyn” zamiast „Oko jest jest kretynem, bo mówi, że...”. Warto pewnie występować w obronie kultury i taktu w publicznej dyskusji, czy to argumentując, czy wypinając pośladki. Ale jeszcze bardziej warto się szanować i unikać ustawiania własnej osoby u boku takich postaci jak Oko, czy Pawłowiczówna. Piękne jest to, że mogę zachęcać Szczepkowską, aby wszystko to, co tutaj napisałem, miała właśnie w tym miejscu, którego okazaniem tak uroczo polemizowała z Lupą na ważkie tematy. Żal mi trochę Hanny Banaszak, którą tu utytłałem w jakimś syfku, zupełnie niezasłużenie, ale liczę na wyrozumiałość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz