Strony

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Na południe czyli Plein sud

W nim jest ciemność okropna, a w ciemności chłopczyk. Jeśli chodzi o ten film, przytoczony cytat ze znakomitego wierszyka trafia w środek tarczy, ale jego reszta w mniejszym stopniu, bo ten chłopczyk raczej nie szuka kolan cioci. Wyrósł na ponurego, przystojnego faceta za kierownicą, który wiezie ze sobą przygodnych pasażerów i pistolet w torbie. Brzmi groźnie, ale od razu uspokajam, tu nie działa zasada Czechowa, strzelba z pierwszego aktu może i wypali w trzecim, ale nie tak, jakbyśmy sobie to wyobrażali. Twórcy filmu chyba uparli się, żeby osiągnąć minimum atrakcyjności fabuły, przez co mamy skupić się na mękach duchowych głównego bohatera, a nie ma na nie lekarstwa. Co dziwne, nie jest nim nawet seks w najpiękniejszej postaci, czyli homoseksualnej (pożyczone od J. Urbana). Dawno temu stworzyłem szufladkę, do której wrzucam takie filmy, jest to PSF - przezwyciężenie schematu fabularnego. Na ogół jedynym pożytkiem z obejrzenia takiego filmu jest pozbycie się złudzeń, że warto by ten film obejrzeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz