Strony

środa, 2 stycznia 2013

Kochanek królowej czyli En Kongelig Affære

Karolina Matylda, siostra króla angielskiego, nie znalazła szczęścia u boku swego małżonka Christiana VII, króla Danii. Miała zbyt małe piersi i zbyt wielkie zahamowania, całkiem inaczej niż dziewczęta w kopenhaskich burdelach, w których towarzystwie król czuł się znakomicie. To sugeruje film, a prawdziwe portrety królowej przedstawiają osóbkę daleką od ideałów urody w jakiejkolwiek epoce, ale tu mogę się mylić. Namawiali mnie do obejrzenia filmu, bo podobno jakieś bezbożności tu były. Niepoczytalny król Christian ulegał manipulacjom, więc pewnego dnia rozwiązał radę i zaczął rządzić poprzez swojego lekarza Struenseego, który wraz z królową zaczął wprowadzać w kraju reformy oświeceniowe. Współpraca Strunseego z królową nabrała z czasem charakteru horyzontalnego i w następstwie zaowocowała z żywota jej. Co ciekawe, za przeciwników postępu uchodzą tutaj ludzie w perukach, chyba inaczej było w tym czasie w Polsce. Peruki przekłuły w końcu oświeceniowy balonik i to na dobre, jak mi się zdaje. Wprawdzie nie zatrzymało to postępu, ale jakoś nie mam wrażenia, że oświecenie kiedykolwiek zatriumfowało, a już na pewno nie nad religią i zabobonem. Co zabawne, w późniejszej epoce romantyzmu w Polsce mieliśmy wzmożenie bogoojczyźniane, a w Anglii Byron i Shelley pisywali teksty otwarcie ateistyczne. Wspominam o tym dlatego, że film sugeruje, że nie tyle walka z religią była głównym celem oświeconych, lecz wprowadzanie zmian poprawiających życie zwykłych ludzi. Zmiany tego rodzaju na ogół nie podobały się głosicielom chrześcijańskiej miłości bliźniego. Dość przypomnieć, że bodaj jeszcze w wieku XIX Kościół katolicki zwalczał ideę szczepień, a i dzisiaj znajdziemy w SZA zwolenników poglądu, że leczenie chorób wenerycznych to przeciwstawianie się boskim wyrokom. Trafnie powiedziano kiedyś, że nurt oświecenia płynął wąskim korytem. I nadal płynie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz